Nasi siatkarze mieli kwaśne miny po porażce z Brazylią. Nie tylko dlatego, że stracili szansę na 1. miejsce, ale przede wszystkim dlatego, że w sobotni wieczór Brazylia była wreszcie w ich zasięgu. Pokonanie canarinhos pozostaje celem kadry Raula Lozano, ale po drodze jest jeszcze sporo do wygrania. Już dziś 3. miejsce w Lidze Światowej. Na przeszkodzie staną nam Amerykanie. Wczoraj nie sprostali Rosji, przedwczoraj zeszli z parkietu rozbici przez Polaków. Szanse przed naszymi siatkarzami są więc ogromne. Warunek jest jeden: nie można ich zlekceważyć. Dzisiejszy mecz będzie inny niż ten piątkowy. Doskonale wiedzą o tym nasi wicemistrzowie świata i już wczoraj, chociaż jeszcze nie otrząsnęli się z porażki, zapewniali, że nie odpuszczą. W sobotę schodzili z parkietu ze spuszczonymi głowami, ale patrzenie na dzisiejszy mecz o trzecie miejsce z perspektywy porażki z Brazylijczykami jest krzywdzące. Przecież wygraliśmy w tej edycji LŚ 14 meczów! Tylko raz przegraliśmy, co wcale nie zmienia oceny, że tegoroczna Liga Światowa jest dla nas bardzo udana. Teraz trzeba to podkreślić zwycięstwem nad Stanami Zjednoczonymi. Panowie, głowy do góry! Spodek wprawdzie nie odleci - jak zapewniali kibice w razie zwycięstwa w finale - ale swoją grą ciągle możecie porwać kibiców.