"To było najbardziej złożone śledztwo w historii antydopingu" - napisał na Twitterze szef WADA Witold Bańka. W związku z ciągnącą się od ponad pięciu lat aferą dopingową w Rosji reprezentacje tego kraju wykluczono m.in. z letnich igrzysk olimpijskich w Tokio (2021) oraz zimowych w Pekinie (2022). W dużej mierze powodem tej decyzji było niedopełnienie warunków przywrócenia Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) statusu zgodnej ze Światowym Kodeksem Antydopingowym. Chodziło o przekazanie Światowej Agencji wszystkich danych z laboratorium w Moskwie do końca 2018 roku. Nie dość, że ten termin został przekroczony, to w dodatku doszło do manipulacji tymi danymi.Sprawą zawieszenia RUSADA zajmuje się obecnie Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) w Lozannie.Przekazane w końcu w styczniu i kwietniu materiały analizował na zlecenie WADA niezależny zespół (I&I), a cały proces nazwano "Operacją LIMS". Pod lupą znalazło się 298 sportowców, a wnioski I&I przekazano odpowiedniom organizacjom antydopingowym - 27 międzynarodowym federacjom poszczególnych dyscyplin oraz jednemu organizatorowi dużej imprezy."Dowody dotyczące tej grupy oparto na informacjach pozyskanych z bazy danych laboratorium w Moskwie, ustaleniach zleconego przez WADA w 2016 roku dochodzenia McLarena oraz otrzymanych próbkach" - napisano w komunikacie.Poinformowano także, iż w środę i czwartek WADA przeprowadziła szkolenia odpowiednich organizacji antydopingowych, aby wyjaśnić, co zawierają przesłane im dokumenty. Dzięki temu każdy z podmiotów będzie mógł samodzielnie zdecydować, czy rozpoczynać procedury dyscyplinarne wobec Rosjan za złamanie przepisów antydopingowych."WADA przeanalizuje decyzje organizacji antydopingowych i, gdy będzie to konieczne, odwoła się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). Co więcej, zgodnie ze Światowym Kodeksem Antydopingowym WADA ma możliwość wystąpienia do CAS w przypadku, gdy nie zostanie podjęta żadna decyzja w rozsądnym czasie" - podkreślono.Długotrwałe starania I&I pochwalił m.in. Bańka."Zespół wykonał znakomicie swoją pracę. To było wielkie przedsięwzięcie, na które składały się tysiące próbek, 24 terabajty danych, setki sportowców z 28 organizacji (antydopingowych - przyp. red.), a teraz dostarcza rzeczywistych wyników. Kryzys dopingowy zdominował czas i zasoby WADA przez ostatnie pięć lat, a (I&I) był na linii frontu. Pragnę podziękować mu za rzetelność, profesjonalizm i ekspertyzę (...)" - powiedział były minister sportu, cytowany na oficjalnej stronie internetowej WADA."To nie jest koniec tej drogi. Wciąż trwają powtórne analizy próbek pozyskanych z moskiewskiego laboratorium. Ten proces doprowadził do wykrycia już 57 przypadków, które są w fazie porządkowania wyników. A do tego dochodzą tuziny przypadków, które już rozpatrzono, i procedur wszczętych przez międzynarodowe federacje na bazie "Operacji LIMS", dotyczące podnoszenia ciężarów, biathlonu i lekkoatletyki, a także kolejne przypadki w różnych dyscyplinach, które są efektem śledztw Pounda i McLarena, zleconych przez WADA między 2014 a 2016 rokiem" - dodał Bańka.Jak ustalono, do manipulacji danymi z Moskwy doszło w przypadku 145 sportowców, natomiast w niezmienionej postaci przekazano WADA materiały dotyczące 153 pozostałych. Tym niemniej I&I rozpatrzył wszystkie te przypadki i przekazał pełną dokumentację odpowiednim organizacjom antydopingowym.WADA nie wymieniła tych organizacji ani nie podała nazwisk podejrzanych sportowców. "Wszystkie istotne informacje i wyniki postępowań (dyscyplinarnych - przyp. red.) będą publikowane po ich zakończeniu, zgodnie z wymaganiami Światowego Kodeksu Antydopingowego" - zapowiedziano.Skandal w rosyjskim sporcie wybuchł 3 grudnia 2014 roku, kiedy niemiecka telewizja ARD wyemitowała film dokumentalny "Jak Rosja produkuje swoich zwycięzców". Pokazano w nim zorganizowany proceder dopingowy, w który zamieszani byli sportowcy, trenerzy, działacze, urzędnicy państwowi i służby specjalne.