Obecne przepisy WADA przewidują dwa lata dyskwalifikacji po pierwszej wpadce dopingowej. Proponowana nowelizacja przewiduje dwukrotne podwyższenie kary. Ma to na celu uniemożliwienie zawodnikowi występ w kolejnych igrzyskach olimpijskich. Czteroletnią dyskwalifikacją objęci będą także ci, którzy odmówili poddania się testowi lub udowodniono im próbę wprowadzenia w błąd inspektorów komisji antydopingowej. "Nasza propozycja zaostrzająca przepisy może być kwestionowana jako zamach na prawa człowieka. Dlatego już prowadzimy w tej sprawie konsultacje w Międzynarodowym Trybunale Praw Człowieka, a opinię dotyczącą dopingu przygotuje dla nas jeden z sędziów" - powiedział dyrektor wykonawczy WADA David Howman. WADA zaproponuje, by do kodeksu antydopingowego wprowadzić zapisy dające inspektorom także możliwość kontrolowania trenerów, masażystów czy osób ze sztabów medycznych, które dostarczały sportowcom zabronione substancje. Obecnie nie podlegają one bezpośrednio jurysdykcji krajowych agencji antydopingowych, a sankcje w stosunku do nich mogą się pojawić tylko na drodze postępowania karnego i prawomocnego wyroku. "Osoby odpowiedzialne za stosowanie przez sportowców dopingu często czują się dziś bezkarne. To trzeba zmienić" - dodał Howman. Dyrektor wykonawczy WADA potwierdził także, że agencja złoży formalny wniosek o przedłużenie obowiązkowego okresu przechowywania uzyskanych próbek z ośmiu do dziesięciu lat. "Technologie walki z dopingiem są coraz skuteczniejsze, dłuższe o dwa lata "zagrożenie" jego wykryciem może skutecznie przeciwdziałać próbom zwycięstwa za wszelką cenę" - podkreślił.