"Przemek zagrał słabo, z kolei jego rywal nadzwyczajnie dobrze. Po pierwszym, zwycięskim secie 21:12 wydawało się, że drugi będzie tylko formalnością. A tu niespodzianka. Szwajcar zrewanżował się niemalże w takim samym stosunku, pokonując Wachę 21:11, który w trzecim secie sam sobie - a przy okazji i grupce kibiców na czele z prezesem PKOl Piotrem Nurowskim - zafundował horror jak w filmach Alfreda Hitchcocka. Na szczęście ten dreszczowiec, trwający do samego końca, przyniósł naszemu zawodnikowi sukces - wygrał 21:19" - powiedział PAP Michał Mirowski. Prezes związku, a także i trenerka kadry Klaudia Majorowa zwrócili uwagę, że Wacha ma kłopoty z odniesieniem zwycięstwa, jeśli walczy ze ... słabszymi od niego rywalami. Czy zatem 27- letni badmintonista klubu z opolszczyzny, o wzroście 181 cm, będzie bardziej zmotywowany we wtorek i wzniesie się na wyżyny w trzeciej rundzie, w której to spotka się z rozstawionym z trzecim numerem, 25-letnim, wysokim jak na Chińczyka (190 cm) Chunlaiem Bao? Dorobek zawodników przemawia za reprezentantem gospodarzy - trzykrotnym medalistą mistrzostw świata w singlu: srebro w 2006 oraz brąz w 2003 i 2007 roku. Wacha odniósł w tym sezonie życiowy sukces zdobywając brązowy medal mistrzostw Europy. Obaj spotkali się nie tak dawno w międzynarodowych mistrzostwach Indonezji i tam, w dwóch setach, Chińczyk pokonał Polaka. Na początku olimpijskiego turnieju dość niespodziewanie słabo grają Duńczycy. Reprezentanci kraju, który jako jeden z nielicznych w Europie nawiązuje walkę z Azjatami, ponieśli już spore straty. Z Pekinu - Janusz Kalinowski