"Wiadomo, jak silni są rywale w naszej grupie. My dopiero dobijamy się do europejskiej czołówki. Potrzeba jeszcze sporo czasu i kilku naprawdę dobrych zawodników, by grać na takim poziomie jak Francja, Włochy i Słowenia" - powiedział na łamach "Rzeczpospolitej" czołowy polski koszykarz Adam Wójcik. "Dla naszej reprezentacji, szczególnie młodszych kolegów, ważny jest sam udział w finałowym turnieju, nabieranie doświadczeń. Turniej w Hiszpanii będzie dla nich dobrym przetarciem przed następnymi mistrzostwami Europy, które w 2009 roku odbędą się w Polsce. W Alicante większość zadebiutuje przecież w imprezie tej rangi. Warto, żeby zobaczyli inną koszykówkę. Tak naprawdę żaden z kadrowiczów - oprócz Filipa Dylewicza, mnie czy Radka Hyżego - nie grał w poważnych rozgrywkach pucharowych czy Eurolidze. Trzeba zbierać doświadczenie, grać z najlepszymi, bo polska liga, w której zresztą nie wszyscy kadrowicze grają pierwszoplanowe role, tego nie zapewni" - dodał. "W zeszłym roku spadliśmy do grupy C, byliśmy na dnie. Gdyby nie zmiana zasad awansu, nie zagralibyśmy w kwalifikacjach do obecnych mistrzostw. Udało nam się awansować, może nawet nieco na wyrost. To olbrzymi sukces. Nasze notowania lekko wzrosły, ale nie możemy zapominać, jak nisko spadła koszykówka w Polsce. Teraz zobaczymy, ile nas czeka pracy" - podkreślił Wójcik. "Weteran to ten, który już nie idzie na wojnę. Jestem starszym zawodnikiem, ale mając 37 lat, czuję się znakomicie i wciąż sporo potrafię. Niejednemu młodemu mogę utrzeć nosa. Jeszcze chodzę na wojnę. Właśnie podpisałem roczny kontrakt z klubem włoskiej ekstraklasy Upea Capo d'Orlando" - zakończył Wójcik.