Na drogach dojazdowych do stolicy Austrii czy dworcach kolejowych praktycznie jedynymi symbolami największej piłkarskiej imprezy na Starym Kontynencie są drogowskazy prowadzące na Stadion Ernsta-Happela. Znaczki ułatwiające dojazd na główną arenę mistrzostw są identyczne jak podczas mundialu w Niemczech w 2006 roku. W centrum miasta próżno natomiast szukać bilboardów czy plakatów reklamujących Euro-2008. Wiedeń żyje własnym tempem i szykuje się na zakończenie karnawału. Nie milkną echa stanowiącego jego kulminację słynnego "Balu w Operze", który odbył się w ostatni czwartek. Jedynym elementem świadczącym o zbliżającym się piłkarskim święcie są, jednak niezbyt liczne, sklepy z oficjalnymi pamiątkami Euro-2008. Replikę pucharu, o który od 7 do 29 czerwca walczyć będzie 16 europejskich jedenastek, można kupić na 30 euro. Połowę mniej kosztują różnego rodzaju czapeczki z emblematami turnieju w Austrii i Szwajcarii. Za 15 euro można nabyć także pamiątkowe szaliki oraz maskotki mistrzostw - braci bliźniaków Trixa i Flixa. O zbliżającym się Euro 2008 świadczy w Wiedniu przede wszystkim olbrzymie zainteresowanie środowym meczem towarzyskim z Niemcami. W środę na Ernst-Happel-Stadion zasiądzie blisko 50 tys. kibiców. Obie drużyny zmierzą się także 16 czerwca, na zakończenie zmagań w grupie B turnieju. Wcześniej będą rywalami polskich piłkarzy i Chorwatów. Gospodarze przygotowują się do tego spotkania od piątku. Trener Josef Hickersberger ma jednak podobne problemy jak Leo Beenhakker i dopiero w poniedziałek miał do dyspozycji wszystkich powołanych. - Cieszę się, że większość naszych legionerów dotarła na zgrupowanie w dobrych humorach po udanych występach w meczach ligowych - przyznał Hickersberger. Szczególne powody do zadowolenia miał bramkarz Alexander Manninger, który występuje we włoskiej Sienie. Do Wiednia dotarł po niespodziewanym zwycięstwie nad Romą 3:0. - Zatrzymałem samego Francesco Tottiego. Niesamowita historia - wspominał Manninger, który wobec problemów ze zdrowiem Juergena Macho spróbuje w środę powstrzymać niemieckich atakujących. Z kolei kapitan drużyny narodowej Andreas Ivanschitz z Panathinaikosu Ateny przyjechał jako lider greckiej ekstraklasy, a Thomas Prager zdobył jedną z siedmiu bramek dla SC Heerenveen w meczu ligowym z Vitesse Arnhem (7:0). - Mam nadzieję, że dobrze zaczniemy ten bardzo ważny dla nas rok - powiedział asystent Hickersbergera, w przeszłości znakomity piłkarz Andreas Herzog. - Niby to tylko mecz towarzyski, ale dobry wynik cztery miesiące przed ME, dodałby piłkarzom wiary w sens naszej pracy i zmobilizował do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Musimy zagrać odważnie, bez kompleksów, a może sprawimy niespodziankę, bo teoretycznie drużyna niemiecka jest lepsza. Niezależnie od wyników sportowych, Euro 2008 będzie stanowić spory zastrzyk finansowy dla austriackiej federacji. Jej sekretarz generalny Alfred Ludwig poinformował, że do kasy związku wpłynie co najmniej siedem i pół miliona euro. - Oczywiście część z tych pieniędzy pochłoną przygotowania do ME i udział w nich naszej drużyny, część przekażemy też Lidze Piłkarskiej, ale i tak możemy liczyć na znaczne zyski - stwierdził. Austriacy obliczyli także, że zgodnie z porozumieniem między FIFA, UEFA a największymi klubami piłkarskimi świata zrzeszonymi w grupie G-14, do każdego zespołu, którego zawodnik pojedzie na Euro 2008, trafi po 4000 euro za każdy dzień uczestnictwa w turnieju jednego piłkarza. Łącznie UEFA przeznaczy na ten cel 63 mln euro. Niemiecka ekipa spotkała się w niedzielę wieczorem we Frankfurcie nad Menem, a w położonym w ścisłym centrum Wiednia hotelu Bristol ma się zameldować we wtorek przed południem. Krótkie zgrupowanie podopieczni trenera Joachima Loewa wykorzystają m.in. na spełnienie obowiązków wobec sponsorów poprzez kręcenie filmów reklamowych i sesje zdjęciowe. - To najlepszy moment na załatwienie tych spraw. Mistrzostwa Europy już za cztery miesiące, a w najbliższym czasie tempa nabiorą rozgrywki ligowe i pucharowe, więc z wszelkich pozasportowych zobowiązań chcemy wywiązać się możliwie szybko. Zresztą w porównaniu z MŚ w 2006 roku nasze przygotowania i tak będą o pięć dni krótsze. Wbrew pozorom do sporo - uważa menedżer reprezentacji Niemiec Oliver Bierhoff. Niemieckie media dużo uwagi poświęcają dwóm piłkarzom, którzy w środę będą mogli zadebiutować w drużynie narodowej. Heiko Westermann w ogóle po raz pierwszy otrzymał powołanie, a jego kolega klubowy z Schalke 04 Gelsenkirchen Jermanine Jones był w kadrze na kończące eliminacje ME spotkania z Cyprem i Walią, ale na boisku się nie pojawił. - Nasze kariery przebiegają we właściwy sposób. Najpierw musieliśmy wywalczyć sobie miejsce w Schalke 04, później zagraliśmy w europejskich pucharach, aż wreszcie naszą postawę dostrzegli trenerzy reprezentacji - powiedział Westermann, który w niedzielę zdobył gola w meczu ligowym z VfB Stuttgart (4:1). - Przed nikim nie zamykamy drogi do kadry na Euro 2008. Jeżeli ktoś zasłuży, może wskoczyć do składu choćby w ostatniej chwili. Tak jak David Odonkor przed ostatnim mundialem, który po raz pierwszy stawił się na zgrupowaniu reprezentacji 25 dni przed turniejem - dodał Bierhoff.