Ostatni akord sezonu 2005 w NFL Europe - Yello Storm World Bowl XIII odbędzie się na pięknym obiekcie, LTU arena w Duesseldorfie. - To jest druga pod względem ważności impreza dla fanów zawodowego futbolu na całym świecie - powiedział w rozmowie z INTERIA.PL grający na co dzień w Marburg Mercenaries (GFL - niemiecka liga futbolu amerykańskiego) Filip Pawełka. - Mecz pokazywany będzie na żywo nie tylko w Europie ale i w Stanach Zjednoczonych, a w "half-time show" wystąpi nie byle kto, bo Shaggy. To dobry futbol oprawiony dobrą zabawą. Rzeczywiście, poza znajdującymi się na stadionie, mecz obejrzy przed telewizorami około 150 milionów ludzi. Bezpośrednie transmisje zapowiedziały między innymi telewizje z Węgier i Rosji. W Niemczech pojedynek pokażą trzy telewizje, w tym dwie (TV Berlin i Rheinmain TV - dostępne także w Polsce) z poślizgiem. Na murawie LTU arena zmierzą się Berlin Thunder (bilans sezonu regularnego 7-3) i Amsterdam Admirals (6-4). - Te drużyny nie są w World Bowl za darmo, ale na początku sezonu wcale nie wyglądało na to, że Admirals zagrają w wielkim finale. Zresztą zespół Thunder też nie rozpoczął tego sezonu najlepiej. Jednak druga część rozgrywek spowodowała, iż właśnie te dwie ekipy zagrają o tytuł. W sezonie regularnym Admirals wygrali u siebie 31-27, a w rewanżu na Stadionie Olimpijskim lepsi okazali się berlińczycy 27-16. Wówczas formą błysnął quarterback Thunder Dave Ragone. Admirals są drużyną, która przewodzi lidze w ofensywnych statystykach. Ruvell Martin (WR) ma na swoim koncie dwanaście przyłożeń w sezonie regularnym, a Jarred Payton (RB) - syn znanego przed laty w NFL i niestety zmarłego już Waltera Paytona (członek NFL Hall of Fame) - siedem. Aż 9 podań na touchdown miał na swoim koncie quarterback Kurt Kittner. - Chociaż w NFL Europe gra się przeważnie "na 4 WR i 1 RB", to gra biegowa może być największym atutem drużyny z Amsterdamu. Jeśli uda im się "zainstalować' szybko grę dołem, to będą w stanie kontrolować zegar i trzymać ofensywę rywali poza boiskiem wyjaśnił Pawełka, który w drużynie z Marburga występuje na pozycji WR. Zespół z Amsterdamu zagra w wielkim finale po raz drugi (w 1995 roku porażka z Frankfurt Galaxy), a "Grzmot" może zdobyć tytuł już po raz czwarty w ostatnich pięciu latach i jednocześnie drugi z rzędu. - Berlin Thunder to drużyna zbilansowana i bardzo solidna. Może grać w różny sposób, ale decydująca będzie ich obrona. Osłabieniem ekipy ze stolicy Niemiec będzie brak RB Cala Murraya (487 jardów, 2 TD), który w ostatnim meczu doznał urazu i został wpisany na listę kontuzjowanych. - Choć Thunder bronią tytułu, to trudno powiedzieć, by miało to jakieś wielkie znaczenie, bowiem w tej lidze co sezon zmienia się praktycznie cały skład - wyjaśnił Pawełka. - Ewentualnie małym plusem dla berlińczyków może być sztab szkoleniowy, na którego czele stroi Rick Lantz. To właśnie on poprowadził Thunder do zwycięstwa przed rokiem. Z drugiej strony coach Admirals Bart Andrus jest także bardzo doświadczony i na pewno nie stroi na straconej pozycji. Już w sobotę okaże się, który z zespołów sięgnie po trofeum. - W tym spotkaniu wszyscy zawodnicy grają po to, żeby się pokazać. Każdy z nich musi udowodnić, iż potrafi zagrać na wysokim poziomie w ważnym pojedynku. Obie drużyny będą więc tak samo głodne zwycięstwa - dodał Pawełka, który niegdyś był w szerokim składzie Galaxy. - Wydaje mi, że tym meczu wszystko jest otwarte, ale lubię ryzykować, więc postawię na sukces Admirals, 21-10. My jesteśmy bardziej konserwatywni i przewidujemy zwycięstwo Thunder, 17-14. Witek Cebulewski