Symbolem nowej kadry Franciszka Smudy jest właśnie Kuba Błaszczykowski. Na gali Ekstraklasy z okazji zakończenia sezonu 2010/2011 doszło do ciekawego spotkania środowiska polskiej piłki i... rzecz jasna nie zabrakło mnóstwa polemik. W pewnym momencie Andrzej Twarowski z Canal Plus zaczął tłumaczyć Smudzie, że popełnił fatalny błąd, stawiając na Błaszczykowskiego w roli kapitana. Trener "Biało-czerwonych" odparł w swoim stylu: "Andrzej - widzisz tę doniczkę, daję Ci ją, a ty zjedz te kwiatki, które z niej wyrastają". Smuda upiera się, że Błaszczykowski zasłużył na opaskę. Tłumaczy: "Kuba ma już 26 lat. Tylko, a zarazem aż. To kiedy miał otrzymać opaskę? Jakby się zestarzał? W 32., czy 34. roku życia". Błaszczykowski debiutował w kadrze w 2006 roku i przeżył w roli kapitana takich zawodników, jak Jacek Bąk, Maciej Żurawski, czy Michał Żewłakow. Żurawski oraz Bąk byli małomówni. Żewłakow dużo gadał, ale ostatnio był słaby sportowo. Błaszczykowski ma spokojny charakter - jak na mój gust za spokojny. Jakby wszystko ważył, niczym wujek - swego czasu kapitan reprezentacji olimpijskiej i pierwszej, Jerzy Brzęczek. Najbliższe dni to będzie wielki sprawdzian dla Błaszczykowskiego - charyzmy, a także profesjonalizmu. Niedawno wspólnie z innymi kadrowiczami z Dortmundu, Robertem Lewandowskim oraz Łukaszem Piszczkiem świętował mistrzostwo Bundesligi. Sezon w Niemczech skończył się kilkanaście dni temu. Ciekawe, w jakiej formie pojawią się "Błaszczykowski and company"? Wakacyjnej, jak Żurawski przed Mundialem w 2006 roku? Czy pełnej mobilizacji, aby uratować selekcjonera? Naprawdę ciekaw jestem reakcji kadrowiczów. Smuda skreślił dawną wierchuszkę, jak Żewłakow, Artur Boruc, czy Mariusz Lewandowski. Zdecydowanie odmłodził kadrę. Zaufał chłopakom, którzy jednak parę razy go zawiedli, a największym - przynajmniej części z nich - występem w ostatnich miesiącach była "afera bunga-bunga" w Poznaniu. Smuda przyznaje: "Biorę wszystkie ciosy na siebie, każdą aferę". W sprawie bunga-bunga tak postąpił, ale ciekawe, czy piłkarze odpłacą mu pełnym zaangażowaniem. Takim na sto dziesięć procent? Takim, które pokaże na tle Argentyny i Francji, że zasługują na miano liderów kadry... W PZPN-ie wrze. Grzegorz Lato gości w Zurychu na kongresie FIFA, ale po powrocie do Warszawy stanie wobec najtrudniejszego wyzwania swojej kadencji. Smuda ostatnio przejrzał na oczy i widzi na funkcji dyrektora sportowego kadry Grzegorza Mielcarskiego. We wtorek stwierdził: "Trzeba poczekać z jakimikolwiek personaliami". Poczekać na co? Na nowego selekcjonera? Franz odparł: "Proszę wybaczyć, ale nie chcę się już na ten temat wypowiadać. Przede mną dwa ciekawe mecze i tylko to mnie interesuje". Po czym po chwili dodaje: "Co najwyżej mogą mnie zwolnić. W dwóch klubach - w Wiśle i Legii zwalniali mnie nawet po jednym przegranym meczu. W futbolu nic mnie już nie zaskoczy". Po czym Smuda przypomina: "Z ostatnich ośmiu spotkań przegrałem tylko jedno z Litwą, a i to tylko dlatego, że graliśmy na fatalnej murawie. Jak zechcą mnie zwolnić po Argentynie i Francji, to trudno. Przeżyję". Wśród następców dalej wymienia się dwa nazwiska - Oresta Lenczyka oraz Michała Probierza. Lenczyk w czwartek ma rozmawiać o swojej przyszłości w Śląsku Wrocław. Probierz już rozmawiał w Białymstoku, a w czwartek leci na tydzień wakacji na Teneryfie. 10 czerwca będzie jasność, czy Smuda zostaje, czy należy weryfikować plany Śląska albo Jagiellonii... Czytaj inne teksty Romana Kołtonia i dyskutuj z nim na blogu - Kliknij!