- Liczymy przede wszystkim na tych zawodników, których już mamy. Nie oznacza to jednak, że nie rozglądamy się za wzmocnieniami. Jeśli uda się znaleźć kogoś ciekawego, tym lepiej dla nas - mówi portalowi INTERIA.PL trener Andrzej Pyrdoł. Kryteria poszukiwań są jednak konkretne, bo zespół potrzebuje nowych piłkarzy tylko na trzy pozycje. Po pierwsze, prawy pomocnik. Z obsadą właśnie tej pozycji największe problemy miał Pyrdoł. Sprowadzony na tę stronę Damian Seweryn kompletnie zawiódł i szybko usiadł na ławce rezerwowych. Trenerzy musieli szukać więc alternatywnych rozwiązań, wystawiając tam często Marcina Smolińskiego. Teraz, jak zgodnie podkreślają, woleliby nie kombinować, a dostać klasowego skrzydłowego. - Dobrze byłoby zwiększyć potencjał ofensywny - oceniają w klubie. Po drugie, napastnik. Jesienią w kadrze ŁKS-u było ich zaledwie dwóch - Marcin Mięciel i 18-letni Artur Golański. - Ten pierwszy jest bardzo ważną postacią zespołu. Wykonuje kawał świetnej roboty i liczę, że wiosną okaże się równie pomocny. Powinien mieć jednak silnego konkurenta - podkreśla Pyrdoł. Bo gdy Mięciel miał problemy zdrowotne lub pauzował za kartki, w ataku był wystawiany skrzydłowy Jakub Kosecki. Po trzecie, lewy obrońca. Jesienią dobrze na tej pozycji spisywał się Adrian Woźniczka, ale problem pojawił się, gdy złapał kontuzję. Zastąpił go Piotr Klepczarek II i prezentował się przeciętnie. Jak udało nam się dowiedzieć, sprowadzenie lewego obrońcy nie jest priorytetem, a jedynie rozważaną możliwością. O tym, jak ofensywni na rynku będą łodzianie, zadecydują możliwości finansowe. Na transfery gotówkowe raczej nie ma co liczyć, ale ważne też są zarobki potencjalnych ełkaesiaków.