- Na początku była euforia. Wszyscy twierdzili, że mamy słabych przeciwników. Teraz zaczęły się analizy i dziennikarze raptem dochodzą do wniosku, że będę chciał odpuścić spotkanie z Serbią. To kompletny nonsens. Przecież to jest sport, każdy chce wygrywać. Nie po to chcę być nadal trenerem reprezentacji Ghany, by ułatwić zadanie moim rodakom - tłumaczył Rajevac. Cel przed swoimi podopiecznymi postawił jasny - awans do czołowej szesnastki turnieju. - Nie jest to łatwe zadanie, ale do zrobienia. Gdy jednak mam na oku wyjście z grupy, to nie mogę sobie pozwolić na potknięcie z Serbią. Oczywiście, że wymarzoną dla mnie sytuacją byłoby, gdyby obie te ekipy przeszły pierwszy etap rywalizacji, ale zdaję sobie sprawę z tego, że będzie to bardzo trudne. Pamiętajmy o tym, że mamy Niemców i Australijczyków. Każda drużyna ma wielkie ambicje - zaznaczył. Rajevac zapowiedział, że pierwszym etapem przygotowań do mundialu będzie Puchar Narodów Afryki, który rozegrany zostanie w styczniu w Angoli. - Na pewno będę chciał przetestować zawodników, którzy w październiku zdobyli mistrzostwo świata do lat 20. Chciałbym zbudować zespół stanowiący mieszankę młodości i dojrzałości. Nie chcę rezygnować z piłkarzy od lat tworzących szkielet reprezentacji, ale chciałbym, by w kadrze znaleźli się też tacy, którzy ten trzon będą budowali w kolejnych latach - powiedział serbski szkoleniowiec.