- Kanadyjczycy, z którymi ćwiczyliśmy, to wysoka klasa. Był wśród nich mistrz świata Jay Anderson, świetna Loo Alexa. Jagna wypadła na ich tle bardzo dobrze. Więcej nie chcę mówić - stwierdził trener kadry Piotr Paluch. - Organizm poradził sobie z chorobą, forma wraca. Jeszcze może nie jest tak wysoka jak przed igrzyskami, ale mamy jeszcze kilka dni do startu - podkreślił szkoleniowiec. - Ta olimpijska trasa w Bardonecchia jest dosyć trudna technicznie. Niby nie jest stroma, wygląda na łatwą, ale cały czas trzeba pracować na desce. Powinna mi odpowiadać - oceniła Jagna. - Ale nie należy z tego powodu wyciągać pochopnych wniosków. Snowboard to loteria, czasami wyniki nie oddają umiejętności. Rywalizacja toczy się systemem pucharowym. Oceniam, że z 30 dziewczyn, które wystartują, 25 ma szansę na zwycięstwo. Ja jestem w tym gronie - wyznała najbardziej utytułowana polska snowboardzistka. - Marzę o medalu, ale podchodzę do tego spokojnie. W czwartek będzie na trasie w Bardonecchia sądny dzień, nie można tracić nerwów - zakończyła Jagna Marczułajtis.