"Oro Profesoro" wytykał mu niedoskonałości Współpraca obu panów nigdy nie układała się znakomicie. Odkąd wrocławski zespół objął "Oro Profesoro", serbskiego napastnika napotykało coraz więcej problemów. Opiekun zespołu ze stolicy Dolnego Śląska tuż po objęciu schedy po Ryszardzie Tarasiewiczu, zaczął wytykać Serbowi jego niedoskonałości. 69-letni szkoleniowiec zarzucał zawodnikowi przede wszystkim spóźnienia na treningi, zbędne kilogramy, a ponadto uważał, że psuje on atmosferę w szatni. Odsunięcie Sotirovicia od zespołu było tylko kwestią czasu. Tykająca bomba wybuchła dopiero w trakcie zgrupowania na Cyprze, na niespełna pół roku przed wygaśnięciem jego kontraktu. Serbski snajper zresztą nigdy nie ukrywał swojej niechęci do nowego trenera, ale w rozmowach z dziennikarzami zawsze potrafił zachowywać dystans. Charakterny zawodnik zapytany o trenera Lenczyka, wolał milczeć, natomiast na każdym kroku zachwalał zasługi "Tarasia", któremu zawdzięcza naprawdę wiele. Nieoficjalnie znokautował kolegę W środę doszło do spotkania na linii prezes Waśniewski - Sotirović. W rozmowie z przełożonym piłkarz wyjaśnił okoliczności zajścia, które miało miejsce podczas zgrupowania na Cyprze. Z powodu złamania wewnętrznego regulaminu drużyny trener Lenczyk odesłał Serba do Polski. - Zostałem wyrzucony przez głupotę. Szczegółów jednak nie powiem, to zostanie między nami. Zapewniam jednak, że nie było to nic strasznego - wyjaśnił INTERIA.PL Sotirović, który według nieoficjalnych informacji znokautował jednego z kolegów. Ulubieniec wrocławskich kibiców przez najbliższy tydzień będzie jeszcze formalnie piłkarzem Śląska. Ostateczna decyzja odnośnie przyszłości kontrowersyjnego gracza zapadnie dopiero po powrocie drużyny do kraju. Z naszych informacji wynika, że banitą bardzo poważnie zainteresowana jest Cracovia. 29-letni snajper może również zostać odesłany karnie do Młodej Ekstraklasy. Dla wrocławskiego zespołu z pewnością będzie to spore osłabienie. Ruszył z kamieniem na chuliganów Sotirović zawsze słynął ze swojego porywczego charakteru. Nadpobudliwość i szczerość kosztowała urodzonego w Belgradzie piłkarza już bardzo wiele. Za wypowiedź: "W oczach sędziego widziałem takie skur... Szczęście, że nie mam 35 lat, bo uderzyłbym go na boisku i zakończył karierę" krewki zawodnik zapłacił dziewięć tysięcy złotych kary. Inną wypowiedzią Serba zainteresowała się nawet Wrocławska Prokuratura Apelacyjna. W wywiadzie dla "Magazynu Futbol" napastnik zdradził, że nie tak dawno otrzymał propozycję korupcyjną. Bałkański temperament poznali również chuligani, którzy po derbach Dolnego Śląska kamieniami zaatakowali autobus z zawodnikami Śląska Wrocław. Sotirović nie bał się wówczas postawić stadionowym bandytom i jako pierwszy z kamieniem w ręku ruszył w ich stronę.