Przewaga lidera nad gdańszczaninem w poniedziałkowe południe wynosiła nieco ponad 200 mil, a tuż za Polakiem, z niewielką stratą, ok. kilkunastu mil, znajdował się Kanadyjczyk Derek Hatfiel. Na czwartej pozycji, ponad 600 mil za Gutkowskim, żegluje Brytyjczyk Chris Stanmore-Major. Do mety w Wellington jest jednak jeszcze bardzo daleko. Amerykanin znajduje się w odległości ok. 3000 mil od Nowej Zelandii. Wszyscy uczestnicy regat wyrazili współczucie Belgowi. Bullens nie miał wyboru i po kolejnych problemach na jachcie zmuszony został do wycofania się z Velux 5 Oceans. Po serii awarii osprzętu i takielunku nastąpił ostatni cios - zaledwie godzinę po trzecim z kolei starcie zawodnika z portu w Kapsztadzie, na "Five Oceans of Smiles too" znów oderwała się szyna mocująca główny żagiel do masztu. Powrót Bullensa do RPA oznacza, że nie będzie już w stanie ukończyć drugiego etapu regat zanim reszta floty wyruszy 6 lutego w dalszą trasę z Wellington. Ponieważ trasa do Nowej Zelandii prowadzi przez niebezpieczne wody Oceanu Południowego, na decyzji 49-letniego żeglarza zaważyła obawa o bezpieczeństwo własne i łodzi. "Trudności, jakie spotkały mnie i mój jacht, wzięły górę; sprawiły, że nie jestem w stanie kontynuować rejsu. Nie mam innego wyboru. Nie byłoby to rozsądne, a na pewno niebezpieczne. Trzeba umieć w pewnym momencie być realistą i nie dać się ponieść własnej próżności. W tego rodzaju regatach nie startuje się po to, żeby udowodnić coś innym, ale żeby samemu stanąć twarzą w twarz z wyzwaniem. A ja nie mam prawa angażować tych, którzy aż do tej chwili mnie wspierali, żeby szli ze mną dalej drogą, która nie ma sensu" - oświadczył Bullens. Dyrektor regat David Adams powiedział: "Christophe wykazał się ogromną wytrwałością w realizacji swojego marzenia o uczestnictwie w tym wyścigu. Jest fantastycznym wzorem sportowca i uosobieniem wszystkich cech, jakie w tych regatach staramy się wspierać. Przykro nam, że się wycofuje, ale jego decyzja jest rozsądna biorąc po uwagę warunki panujące na Oceanie Południowym. Życzymy mu powodzenia i mamy nadzieję zobaczyć na starcie kolejnej edycji Velux 5 Oceans w roku 2014". Pomimo rozczarowania, Bullens jest jak zwykle optymistycznie nastawiony: "Po raz pierwszy w życiu, choć brałem udział w wielu regatach, spotkałem się z tak nieprawdopodobnym wsparciem, pomocą i przyjaźnią, nie tylko pomiędzy zawodnikami, ale również rodzinami, zespołami technicznymi, organizatorami i kibicami" - podkreślił. Lista wydarzeń, które doprowadziły do wycofania się belgijskiego żeglarza: 5 października 2010: Jacht, na którym miał pierwotnie wystartować, traci maszt w rejsie do francuskiego portu La Rochelle. Rozpoczynają się poszukiwania drugiej jednostki. 13 października: Cztery dni przed startem Belg kupuje jacht "Artech" od francuskiego żeglarza Jeana-Baptiste'a Dejeanty'ego. 17 października: Bullens startuje razem z pozostałymi zawodnikami, a po 48-godzinnym rejsie kwalifikacyjnym wraca do La Rochelle. 24 października: Po przygotowaniu nowego jachtu rusza ponownie z La Rochelle tydzień po pozostałych uczestnikach. 1 listopada: Bullens jest zmuszony do zatrzymania się na Gran Canarii na 48 godzin po tym, jak w sztormie podarł się grot i połamały jego listwy. 10 listopada: płynie na wyspy Zielonego Przylądka, gdzie szuka pomocy lekarskiej z powodu utrzymującej się gorączki. 25 listopada: prawie tona wody wlała się do środka "Five Oceans of Smiles". 28 listopada: jacht uderza w wieloryba. 6 grudnia: po 49 dniach na morzu Belg dopływa do Kapsztadu zaledwie pięć dni przed startem drugiego etapu regat. 17 grudnia: zmuszony jest zawrócić do RPA po awarii sterów i elektroniki. 20 grudnia: dzięki nieprawdopodobnej mobilizacji obecnych na miejscu wolontariuszy Bullens ponownie wyrusza w morze. 22 grudnia: problemy z szyną masztu zmuszają go do powrotu do Kapsztadu. 1 stycznia: Belg ponownie wystartował, ale niebawem nastąpiła awaria szyny masztu. 3 stycznia: Christophe Bullens wycofuje się z regat Velux 5 Oceans.