- Na pewno nikt bez wypełnionych krajowych kryteriów nie pojedzie do Vancouver. 27 stycznia rada przygotowań olimpijskich razem z Ministrem Sportu i Turystyki Adamem Gierszem zatwierdzi ostateczny skład reprezentacji. Możliwe, że w stosunku do osób, którym naprawdę niewiele braknie do kryterium ugniemy się trochę, ale tylko w przypadku osób osiągających dobre wyniki w Pucharze Świata czy innych większych zawodach. Jednak zapewniam, że mogą to być sporadyczne przypadki - powiedział Piotr Nurowski. - Gdyby w PKOl-u była instytucja przyznawania medalu za zasługi, to tak naprawdę Małyszowi należałby się złoty medal olimpijski. Chociaż konkurencja będzie spora, to ja wierzę w Adama, powiem więcej wierzę w naszą drużynę skoczków, która w Libercu pokazała już, że stać ją na walkę o podium. Nie mam nic przeciwko temu, żeby powalczyli o "pudło" również w Whistler - dodał. Największymi polskimi nadziejami medalowymi w Vancouver są Justyna Kowalczyk w biegach narciarskich, Adam Małysz i drużyna skoczków narciarskich oraz biathlonista Tomasz Sikora, który powoli odzyskuje wysoką dyspozycję z ostatniego sezonu Pucharu Świata. - Jestem spokojny o Tomka Sikorę. Nie zapominajmy, że pięć tygodni przerwy spowodowanej dolegliwościami zdrowotnymi, to bardzo dużo. Tomek późno wszedł w starty, ale trzecie miejsce w przedwczorajszym biegu świadczy o tym, że dochodzi do siebie i ja w niego wierzę. Jeśli chodzi o szanse medalowe, to nikt ode mnie nie usłyszy żadnej deklaracji. Mogę tylko powiedzieć, że ekipa jest dobrze przygotowana, warunki stwarzamy optymalne i teraz czekamy na ambitną walkę, a wtedy będziemy się cieszyli. Moim marzeniem jest, żeby po Vancouver w rubryce liczba medali olimpijskich była liczba dwucyfrowa. Przypomnę, że do tej pory zdobyliśmy osiem medali w zimowych igrzyskach - powiedział Nurowski. - Skończył się już podział na złotówki i samochody. Złoty medal oznaczać będzie 250 tysięcy złotych, srebro 150 tysięcy, brąz 100 tysięcy. I tyle samo dla sztabów szkoleniowych oraz medycznych, z tym tylko zastrzeżeniem, że wśród beneficjentów tych premii musi się znaleźć pierwszy trener czy pierwszy nauczyciel wychowania fizycznego, który odkrył mistrza - dodał prezes PKOl na konferencji prasowej, która odbyła się w gmachu ambasady kanadyjskiej w Warszawie. Uczestniczył w niej gospodarz - ambasador Daniel Costello, który łamaną polszczyzną obiecał trzymać kciuki za polskich sportowców w Vancouver. - Życzę medali Justynie Kowalczyk, Tomaszowi Sikorze i Adamowi Małyszowi, chociaż najbardziej oczywiście będę kibicował hokeistom Kanady - powiedział zakładając na siebie koszulkę reprezentacji Klonowego Liścia. Współorganizatorem konferencji była stacja Eurosport, która przez całe igrzyska będzie nadawała relacje na żywo z olimpijskich aren oraz powtórki najciekawszych wydarzeń 24 godziny na dobę. Już w sobotę przed południem wyemitowany zostanie dokumentalny film w formie wywiadu "Przełamując lody", którego bohaterką będzie Justyna Kowalczyk. - Rzadko się zdarza, żeby w naszej stacji, która nadaje w 59 krajach, tylko jeden sportowiec był bohaterem takiego filmu, a jeszcze rzadziej w roli tej występuje ktoś z Polski. Przed Vancouver, oprócz niej, szerzej zostaną przedstawieni tylko alpejczycy Norweg Aksel-Lund Svindal i Amerykanka Lindsey Vonn, a to o czymś świadczy - powiedział twórca filmu Marek Kaleta. Kowalczyk odpowie na pytania zadane przed kamerą m.in. przez byłego hokeistę Mariusza Czerkawskiego, koszykarza Marcina Gortata, trenera reprezentacji Polski w piłce ręcznej Bogdana Wentę, czy piosenkarza Andrzeja "Piaska" Piasecznego