"To jednak nie koniec okresu, w którym można uzyskiwać minima. Liczymy na to, że jeszcze parę osób dołączy do reprezentacji. W tej chwili dziewięciu sportowców wypełniło połowę normy. Nie chcę wymieniać nazwisk, ale są to m.in. łyżwiarze szybcy, biathloniści, snowboardziści, alpejczycy. PKOl i Ministerstwo Sportu i Turystyki cały czas monitorują sytuację i są w stałym kontakcie ze związkami" - poinformował szef misji olimpijskiej Kazimierz Kowalczyk. W wielu dyscyplinach trudno jeszcze operować nazwiskami. Np. w short tracku walczy się o liczbę miejsc dla danego kraju. Polska ma prawo wystawić dwoje reprezentantów - mężczyznę i kobietę. Podobnie sytuacja wygląda w biegach sztafetowych - narciarskich i biathlonowych kobiet oraz w drużynie skoczków. "Nazwiska poznamy dopiero w styczniu. Kto zostanie nominowany w dużej mierze zależy od związków, to one zgłaszają do PKOl-u kandydatury" - dodał Kowalczyk. O minima nie muszą się już martwić Justyna Kowalczyk w biegach narciarskich i jej trzy koleżanki ze sztafety, łyżwiarze figurowi - Przemysław Domański i Anna Jurkiewicz (soliści), pięciu skoczków, w tym Adam Małysz, biegacze - Maciej Kreczmer i Janusz Krężelok, saneczkarka - Ewelina Staszulonek, biathloniści - Tomasz Sikora i jego pięć koleżanek, siedmiu panczenistów, w tym Konrad Niedźwiedzki i Katarzyna Bachleda-Curuś, w snowboardzie Maciej Jodko oraz Paulina i Mateusz Ligoccy, bobslejowa czwórka - Dawid Kupczyk, Marcin Niewiara, Michał Zblewski i Paweł Mróz oraz dwoje przedstawicieli short tracku. Ostateczny skład polskiej ekipy olimpijskiej zostanie zatwierdzony przez zarząd PKOl-u 27 stycznia, a cztery dni później w Vancouver szef polskiej misji przekaże go organizatorom.