Rządowe agendy odpowiedzialne za nowoczesne technologie i kanały komunikacyjne, w tym internet, od połowy 2009 roku prowadzą zorganizowane działania mające ograniczyć pełną swobodę użytkowników na terenie całego kraju. W ubiegłym tygodniu w prasie na całym świecie cytowano pozdrowienia skierowane do matki Debbie, jakie za pośrednictwem Twittera przesłał przebywający w Australii na zgrupowaniu reprezentacji USA Michael Phelps. 14-krotny mistrz olimpijski napisał: "Dziękuję mamo za pamięć. Tęsknię za Tobą i kocham Cię. Do zobaczenia po mistrzostwach". Z Szanghaju Phelpsowi będzie raczej trudno informować swoich fanów, czy rodzinę, o tym co właśnie robi. Już od soboty w tym mieście toczy się rywalizacja w skokach do wody i piłce wodnej, a zmagania o medale na 50-metrowej pływalni rozpoczną się 24 lipca. - Od przyjazdu nawet nie próbowałyśmy wchodzić na nasze konta na Facebooku, czy pisać coś na Twitterze. Wiele razy występowałyśmy już w Chinach i po prostu wiemy, że to jest niemożliwe. Przed mistrzostwami napisałam do wszystkich swoich znajomych, że przez dwa tygodnie zamilknę w sieci - powiedziała Australijka Sharleen Stratton, która z Anabelle Smith startuje w skokach synchronicznych do wody. Nie oznacza to, że korzystanie z internetu w Chinach jest zupełnie niemożliwe, ale na pewno bardzo utrudnione, szczególnie dla zagranicznych gości. Władze zawsze były niechętne swobodzie w informowaniu całego świata o tym co się dzieje w tym kraju, a wszelkie komunikatory stanowią niekontrolowane źródło informacji. Dlatego, w ramach swoistej cenzury, blokowane są niektóre serwery, zawartość niektórych portali, czy całe adresy, a często po prostu są kłopoty techniczne z łącznością. Jednoznacznego stanowiska w tej kwestii nie zajęła Międzynarodowa Federacja Pływacka (FINA), która - podobnie jak inne sportowe organizacje - czasem krytykują zawodników, że zbyt dużo czasu poświęcają na nowinki technologiczne, zamiast koncentrować się na treningach i startach.