22-letnia Agnieszka Radwańska zajmuje 13. miejsce w rankingu WTA Tour. W nowojorskiej imprezie została rozstawiona z numerem 12., ponieważ z występu zrezygnowała kontuzjowana wiceliderka Belgijka Kim Clijsters. Natomiast młodsza o półtora roku Urszula jest 116. na świecie, a do turnieju głównego przebiła się przez trzy rundy eliminacji. Do drabinki tegorocznego US Open dolosowano 16 zwyciężczyń kwalifikacji, więc krakowianki mogą mówić o sporym pechu, że na siebie trafiły. Na dodatek w weekend możliwości trenowania dla wszystkich uczestników turnieju były mocno ograniczone, bowiem wszyscy czekali na nadejście huraganu Irene. W ramach działań prewencyjnych zamknięto lotnisko im. J.F. Kennedy'ego, wstrzymano ruch w metrze i na wszystkich mostach. Na wszelki wypadek ewakuowano też ponad 300 tysięcy mieszkańców z najbardziej zagrożonych nawałnicą dzielnic, w tym z Manhattanu. Dotychczas siostry Radwańskie spotykały się w turniejach dwukrotnie, a bilans tych meczów jest remisowy 1-1. Po raz pierwszy trafiły na siebie w lutym 2009 roku w pierwszej rundzie turnieju WTA Tour na twardych kortach w Dubaju. Nieoczekiwanie lepsza okazała się wówczas Urszula 6:4, 6:3. W czerwcu Agnieszka zrewanżowała się za tamtą porażkę, wygrywając w tej samej fazie na trawiastej nawierzchni w Eastbourne 6:4, 6:3. Krakowskim tenisistkom w USA towarzyszy kapitan reprezentacji Polski w rozgrywkach o Fed Cup - Tomasz Wiktorowski, który zastępuje trenera Roberta Piotra Radwańskiego. Ich ojciec został w domu, a - jak zapewnia - ewentualny wyjazd do Nowego Jorku możliwy byłby dopiero w drugim tygodniu, co oznacza, że jedna z jego córek musiałaby dotrzeć do ćwierćfinału. Przed poniedziałkowym meczem wszystkie okoliczności przemawiają raczej na korzyść Agnieszki, która wygrała dotychczas pięć turniejów WTA, w tym przed miesiącem w Carlsbadzie (z pulą nagród 721 tys. dol.). Przez ponad trzy lata była sklasyfikowana w czołowej dziesiątce rankingu, a zarobiła dotychczas blisko 5,5 miliona dolarów, prawie dziesięciokrotnie więcej od siostry. Nieoczekiwane zwycięstwo Urszuli w Dubaju przed dwoma laty wywołało spore zamieszanie, a zdarzyły się nawet publikacje w polskiej prasie sugerujące, iż ten mecz był "ustawiony". "Z jednym z autorów wciąż się procesujemy, bo te sugestie były skandaliczne. Dziennikarz nie zwrócił uwagi na to, że Isia wtedy poleciała na turniej z Paryża, gdzie złapała anginę. Wyszła na kort chora, z gorączką, a warunki były ciężkie, bo był upał i duża wilgotność powietrza. Chyba nikt z oglądających to spotkanie na żywo nie miał wątpliwości co do jej kondycji i możliwości tego dnia" - wspomina Robert Radwański. Nie chce jednak wypowiadać się na temat poniedziałkowego pojedynku córek, a wszelkie pytania ucina słowami: "Niesamowity pech w losowaniu. Inaczej tego nie skomentuję i nie będę dywagował co będzie". Mecz sióstr Radwańskich wyznaczono jako czwarty - i zarazem ostatni - na korcie numer 11. Przed nimi odbędą się dwa mecze mężczyzn i jeden kobiet, co oznacza, że mogą rozpocząć grę dopiero po północy czasu polskiego. Oprócz Polek występ w US Open rozpoczna w poniedziałek m.in. pięciokrotny zwycięzca imprezy Szwajcar Roger Federer (nr 3.), Rosjanka Maria Szarapowa (3.) czy Czeszka Petra Kvitova (5.), nieoczekiwana trumfatorka tegorocznego Wimbledonu.