Młodsza z sióstr Radwańskich - Urszula w singlu doszła do drugiej rundy, gdzie uległa dopiero faworytce całego turnieju Serenie Williams, a wspólnie z Agnieszką w deblu musiała uznać wyższość najlepszej pary na świecie (Huber/Raymond), zatem robiąca stałe postępy tenisistka z Krakowa nie zawiodła w Londynie. - Miałyśmy dużo szans na wygranie kolejnych gemów w drugim secie, ale prowadziłyśmy tylko o jedno przełamanie, a to troszkę mało, szczególnie na nawierzchni trawiastej - komentowała mecz Urszula. - Straciłyśmy tę przewagę przy moim podaniu, a później jej już nie odrobiłyśmy. Wielka szkoda, bo ogólnie rozegrałyśmy dobry mecz. Mimo tej porażki jestem z niego zadowolona. Widać, że debel sióstr Radwańskich jest perspektywiczny. Za cztery lata, gdy leciwe Huber i Raymond pewnie już skończą karierę, dla będących w optymalnym wtedy wieku krakowianek, droga do medalu w deblu może być łatwiejsza. - Przyszłość należy do nas. Na pewno za cztery lata w Rio de Janeiro będziemy chciały powalczyć o medal. Mam nadzieję, że jeszcze parę turniejów rozegramy wspólnie w deblu i jeszcze bardziej się zgramy - nie kryje Urszula Radwańska. W Londynie pozostało jej tylko trzymać kciuki za powodzenie Agnieszki w parze z Marcinem Matkowskim. Z Wimbledonu Michał Białoński