"Co znaczyłby Urugwaj bez goli Diego Forlana?" - odpowiedź na to pytanie poznaliśmy po 12 miesiącach i okazała się ona dość zaskakująca. Na mundialu w RPA napastnik Atletico Madryt zdobył aż pięć bramek z jedenastu, które dały "Urusom" półfinał. Forlan był wtedy w życiowej formie, jego gwiazda świeciła tak mocno, że choć nie zdobył medalu, FIFA uznała go za najlepszego gracza afrykańskich mistrzostw. Zespół Oscara Tabareza wydawał się uzależniony od 31-letniego napastnika. Dwa gole do rekordu Podczas Copa America w Argentynie Forlan wciąż czeka na pierwszego gola, mimo to Urugwaj jest w finale. Luis Suarez usprawiedliwia kolegę mówiąc, że w życiu piłkarza czasem tak bywa. "Diego robi wszystko, czego się wymaga od napastnika, tyle że piłka po odbiciu od słupka nie wpada do bramki, tak jak dawnej. Ten okres minie i znowu będzie zdobywał gole". Do rekordu wszech czasów Hectora Scarone (31 goli) zostały Forlanowi zaledwie dwa trafienia. Póki co drużyna Tabareza nauczyła się żyć i zwyciężać bez bramek swojej największej gwiazdy. Zdobywają je inni, w tym Suarez, który rozstrzygnął półfinał z Peru. Kiedy Forlan marnował miniony sezon na konfliktach z trenerem Atletico, on bezboleśnie zaaklimatyzował się w Premier League po przenosinach z Ajaksu. W Liverpoolu kupił dom od przenoszącego się do stolicy Fernando Torresa, z miejsca stając się gwiazdą "The Reds". Matka pracowała miesiącami na pierwsze buty przyszłej gwiazdy Suarez uważa się za piłkarza z przeciętnym talentem, ale ogromną motywacją do pracy i walki. Nauczył się jej od matki, która po separacji została sama z sześciorgiem dzieci. Na jego pierwsze piłkarskie buty, z autografem Enzo Francescoliego, pracowała miesiącami. "Widziałem, ile ją to kosztuje, musiałem zrobić z tych butów dobry użytek" - wspomina. Udało się. Nie jest jeszcze tak dobry i sławny, jak jego argentyński idol Gabriel Batistuta, ale jego pozycja w europejskiej piłce jest solidna. Suarez opowiada, że geniuszów miary Leo Messiego ogląda z podziwem i zafascynowaniem, ale bez zawiści. "Najbardziej niezwykłe w futbolu jest jednak to, że nawet ci mniej zdolni, tacy jak ja, jeśli się zjednoczą, mogą znaleźć sposób na talenty najwyższej próby" - mówi. Ku rozpaczy Argentyny, "Urusi" znaleźli ten sposób w ćwierćfinale Copa America i teraz to oni są o krok od 15. tytułu najlepszej drużyny w Ameryce Płd. Kiedy w RPA zaszli dalej niż Argentyńczycy i Brazylijczycy część komentatorów uznała to za szczęśliwy zbieg okoliczności. Najsłynniejsza ręka od czasów Maradony Suarez żartuje, że po mundialu w Afryce ma najsławniejszą rękę w Urugwaju. Dodaje jednak, iż tego, co zrobił w 120. minucie dogrywki ćwierćfinału z Ghaną, nie da się porównać z oszustwem Diego Maradony podczas meczu z Anglią na mistrzostwach świata w 1986 roku. "Wybiłem piłkę z bramki ręką, ale sędzia zareagował prawidłowo. Mój zespół został ukarany jedenastką, ja wyleciałem z boiska, a więc sprawiedliwości stało się zadość, tylko rywale z Afryki nie potrafili tego wykorzystać" - opowiada. Dodaje jednak z uśmiechem, iż tak jak Argentyńczycy mają dzięki Maradonie legendę "ręki boga", tak w jego kraju ludzie mówią o "ręce Urugwaju". W RPA "Urusi" - dwukrotni mistrzowie świata z 1930 i 1950 roku i 14-krotni zdobywcy Copa America odzyskali jednak coś więcej niż tylko miejsce w czołówce. Kibice w innych krajach znów zaczęli ich podziwiać. Przez dziesięciolecia Urugwaj przysyłał na mundiale drużyny skrajnie defensywne hołubiące nie artystów w typie Forlana, czy Suareza, ale boiskowych zabijaków. Dziś nawet postronni życzą zwycięstwa ekipie Tabareza. W finale mistrzostw Ameryki mierzy się ona z Paragwajem, który w tej edycji nie wygrał nawet jednego meczu! Paragwajczycy opanowali do perfekcji sztukę "wygrywania bez wygrywania". W ćwierćfinale z Brazylią i półfinale z Wenezuelą zasłużyli na porażki, ale jednak nie dali sobie wbić gola doprowadzając do zwycięskich serii rzutów karnych. Jeśli w Argentynie ma zatriumfować piłkarski kunszt, którym szczyci się cały kontynent, finał powinien uratować Urugwaj. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego