Jamajczyk w stolicy Niemiec dwukrotnie bił swoje rekordy. Najpierw na 100 m - 9,58, a potem na 200 m - 19,19. Poprzednie wyniki - 9,69 i 19,30 uzyskał rok wcześniej w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Od 1996 do 2008 roku najlepszy rezultat w historii na 200 m należał do Amerykanina Johnsona - 19,32. Urbaś oglądał rywalizację sprinterów z trybun Stadionu Olimpijskiego. W rozmowie z PAP powiedział: "Czasy Bolta nie są tak szokujące, jak te uzyskiwane przez Johnsona. Analiza jest prosta. Weźmy rekordy życiowe obu zawodników na 100 m. Jamajczyk ma 9,58; gdy pomnożymy to przez dwa, da nam to wynik 19,16 - a uzyskał 19,19. Amerykanin z kolei miał 10,09, powinien więc, gdyby zastosować taki sam przelicznik, osiągnąć rezultat 20,18, a było 19,32". Idąc dalej takim porównaniem, Urbaś dodał: "Nie będę zdumiony, jeśli już wkrótce Boltowi uda się złamać granicę 19 sekund. Wtedy byłby to kosmos". Z drugiej strony przyznał w rozmowie z PAP, że jest zachwycony sprinterem z Jamajki. "Mniej więcej po 50 metrach widać już było, że to najszybszy bieg w historii. Czekaliśmy tylko na wynik. Tablica świetlna pokazała 19,19. Imponujące". Rekordzista Polski podkreślił, że trzykrotny złoty medalista olimpijski i dwukrotny mistrz świata to fenomen lekkiej atletyki. "Przyzwyczaja nas do wyników, których nikt sobie nie jest w stanie wyobrazić. Na 100 m obiecywał, że złamie 9,60. Byliśmy na to nastawieni. Na 200 m nie chciał prognozować, ale wszyscy wiedzieli, że stać go na rekord świata". W Berlinie rozmawiała Marta Pietrewicz