Spotkanie było zacięte, ale tylko w pierwszej odsłonie. W dwóch kolejnych zawodnicy obu ekip nie forsowali tempa. Na wyróżnienie zasłużyli obaj bramkarze, którzy wielokrotnie wychodzili z ciężkich opałów. - Szydłowski bronił bardzo dobrze, wielokrotnie ratował nas w trudnych momentach - chwalił swojego podopiecznego Alesz Flaszar, trener Aksam Unii. - Rocki jest w dobrej formie i wiedziałem, że dobrze się zaprezentuje - uśmiechał się Lubomir Rohaczik, opiekun sanoczan. Oświęcimianie pokazali rywalom jak z łatwością dochodzić do sytuacji strzeleckich i ich nie wykorzystywać. Już w pierwszej minucie Adrian Kowalówka posłał gumę nad poprzeczką, a chwilę później stuprocentowej sytuacji nie sfinalizował Wojciech Wojtarowicz. 29-letni skrzydłowy został obsłużony kapitalnym podaniem przez Waldemara Klisiaka, lecz nie potrafił znaleźć sposobu na sanockiego golkipera. Goście najgroźniejszą okazję mieli w 4. minucie, jednak Szydłowski z wielkim trudem obronił uderzenia Valeczki, Rąpały i Czacho. Grzechem głównym "biało-niebieskich" była dzisiaj nieskuteczność. Hokeistom Unii nie pomagła nawet gra w podwójnej przewadze i to przez 95 sekund. - Czasami są takie mecze, w których strzelamy sporo bramek, a w kolejnych spotkaniach brakuje nam skuteczności. Dziś zdecydowanie krążek nie chciał znaleźć się w bramce. Tak to już jest w hokeju - wyjaśniał kapitan Aksam Unii. Nadeszła w końcu 15. minuta i strzelecki impas gospodarzy został przełamany. Krążek odbił się od nogi Mariusza Jakubika i wpadł do siatki, obok kompletnie zdezorientowanego Wojciecha Rockiego. Przed przerwą "Unici" zdołali jeszcze podwyższyć. Wracający po chorobie Marek Modrzejewski przymierzył z 7 metrów, a sanockiemu bramkarzowi pozostało tylko wyciągnąć krążek z siatki. Nie byłoby tego gola, gdyby nie ambitna postawa Macieja Szewczyka. Oświęcimski skrzydłowy wyłuskał gumę pod bandą, wjechał do tercji, a w ostatnim momencie zagrał gumę wprost na łopatkę kija kapitana "biało-niebieskich". Gospodarze dominowali także w drugiej odsłonie, jednak podobnie jak w pierwszej tercji razili nieporadnością pod sanocką bramką. W 26. minucie kolejnej "setki" nie wykorzystał Wojciech Wojtarowicz. 29-letni skrzydłowy nie potrafi znaleźć drogi do siatki od siedmiu spotkań. Ostatniego gola zdobył w Krynicy, przeciwko miejscowemu KTH. - Wojtek ostatnio nie jest w najwyższej formie, ale nie róbmy z tego tragedii. Przecież mam w składzie zawodników, którzy również potrafią strzelać gole - tłumaczył trener gospodarzy. Chwilę później szczęścia zabrakło Peterowi Tabaczkowi (krążek po jego strzale zatańczył na linii bramkowej) i Maciejowi Szewczykowi. - Położyłem już Rockiego na lodzie, ale w ostatniej chwili krążek uciekł mi z łopatki kija. Takich sytuacji nie mogę marnować - krytycznie ocenił swoją postawę 20-letni skrzydłowy. W 32. minucie oświęcimianie przekonali się, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Krążek po akcji Vozdecky'ego trafił do Milana, a ten "na raty" zaskoczył zasłoniętego Szydłowskiego. W sanockiej bramce świetnie radził sobie Wojciech Rocki, który praktycznie przez cały mecz miał pełne ręce roboty. Strzały Buczka i Połącarza ugrzęzły w jego rękawicy, a uderzenia Adamusa i Javina zatrzymały się na jego parkanach. W trzeciej odsłonie oświęcimianie spuścili z tonu. Starali się doholować wynik do końcowej syreny i uważnie grać w defensywie. Sanocznie próbowali znaleźć sposób na zdobycie wyrównującego gola, ale ich marzenia prysły jak bańka mydlana. Oświęcimianie dobrze zagrali pressingiem i w zalążku rozbijali akcje hokeistów z grodu Grzegorza. - Przegraliśmy, bo nie potrafiliśmy zrobić pożytku z gier w przewadze - zaznaczał Marcin Ćwikła, kapitan sanoczan. - Dążyliśmy do wyrównania, ale nie udało się. Unia pod koniec spotkania zamurowała się w naszej tercji, a my nie byliśmy w stanie nawet wycofać bramkarza i wprowadzić do gry dodatkowego napastnika - dodał Ćwikła. - Wygraliśmy mecz o sześć punktów. Dzięki temu zwycięstwu odjechaliśmy Sanokowi już na 11 oczek. Można śmiało powiedzieć, że nasz cel, jakim jest zajęcie siódmego miejsca, jest już bardzo blisko. Warunek jest jeden - trzeba dalej zwyciężać - stwierdził po spotkaniu zadowolony Marek Modrzejewski. Radosław Kozłowski, Oświęcim *** Powiedzieli po meczu: Alesz Flaszar, trener Aksam Unii: Zrobiliśmy z tego meczu dramat. Nie wykorzystaliśmy wielu dogodnych sytuacji strzeleckich, które mieliśmy w pierwszej i drugiej tercji. Jednak najważniejsze są trzy punkty. Na szczególne pochwały zasłużyli dzisiaj Mirek Javin i Tomasz Połącarz, za to, że świetnie grali w defensywie. Lubomir Rohaczik, trener Ciaro KH Sanok: - Unia była dzisiaj lepsza o pięćdziesiąt procent, bowiem strzeliła o jedną bramkę więcej. Muszę moim zawodnikom podziękować za walkę. Starali się, ale nie wyszło... Mamy teraz tydzień, na odpoczynek, bo po podróżach do Torunia i Gdańska jesteśmy bardzo zmęczeni. Aksam Unia Oświęcim - Ciarko KH Sanok 2-1 (2-0, 0-1, 0-0) 1-0 Jakubik - Klisiak, Javin (14:35) 2-0 Modrzejewski - Szewczyk, Adamus (18:41) 2-1 Milan - Vozdecky (31:16) Aksam Unia: Szydłowski - Gallo, Kowalówka; Klisiak, Jakubik, Wojtarowicz - Javin, Cinalski (4); Buczek, Tabaczek, Stachura - T. Połącarz, Obstarczyk (4); Szewczyk, Adamus, Modrzejewski oraz Sękowski. Trener: Alesz Flaszar Ciarko KH: Rocki - Rąpała, Valeczko; Czacho, Milan, Vozdecky - Bigos (2), Kaljuste (2); Poziomkowski, Ćwikła, Leśnicki - Cychowski, Owczarek (2); Kostecki (2), Biały, P. Połącarz. Trener: Lubomir Rohaczik Sędziowali: Kryś (Katowice) - Kaczyński, Polak (obaj Bytom) Kary: 8-8 Widzów: 1200