Pochodzący z Ligoty Pięknej zawodnik we wrocławskiej drużynie spędził najlepsze lata swojej kariery. Z klubem z ulicy Oporowskiej przeszedł drogę od zera do bohatera - począwszy od III ligi wspinał się po wszystkich szczeblach piłkarskiego wtajemniczenia. Zdobył również zwycięską bramkę w finale Pucharu Ekstraklasy w 2009 roku. Za przywiązanie do klubowych barw cieszył się wśród kibiców sporym szacunkiem i dużym zaufaniem. Po objęciu stanowiska trenerskiego przez Oresta Lenczyka 30-letni piłkarz stracił pewne miejsce w podstawowym składzie. Jego odejście z zespołu było więc tylko kwestią czasu. - Żal odchodzić z klubu, z którym przeżyło się tak wiele. Z drugiej strony, proszę zrozumieć moje sportowe ambicje. Chciałbym jeszcze trochę pograć w piłkę - tłumaczy. - Na pewno jednak chciałbym wrócić jeszcze kiedyś do Wrocławia. Jeśli nie w roli szkoleniowca, to jako pracownik klubu, może zająłbym się szkoleniem młodzieży - dodaje. Do drużyny prowadzonej przez Grzegorza Kowalskiego Ulatowski trafi najprawdopodobniej na zasadzie wypożyczenie. Niewykluczone, że część zarobków zawodnika pokryje klub z Wrocławia. Nic w tym dziwnego - oba kluby od jakiegoś czasu ściśle ze sobą współpracują. - MKS jest naszym klubem partnerskim, więc tego typu współpraca jest całkowicie naturalna - wyjaśnia Krzysztof Paluszek, dyrektor sportowy wrocławskiego klubu. Doświadczony pomocnik nie powinien mieć problemów z aklimatyzacją. Z pierwszoligową ekipą trenują już także jego dwaj inni koledzy z wrocławskiego zespołu - Kamil Biliński i Krzysztof Kaczmarek. Ponadto, zawodnika doskonale pamięta trener Kowalski, który w przeszłości prowadził Ulatowskiego jako szkoleniowiec Śląska.