Ostatnia Polka w Warsaw Open przegrała 3:6, 1:6. - W drugim secie, gdy rywalka robiła, co chciała, momentami odechciewało mi się grać, nie mogłam nic zrobić. Staram się walczyć do końca, ale wyszło jak wyszło - rozkładała ręce krakowianka. Dla Uli Hantuchova jest faworytką do wygrania Warsaw Open. - Jeśli Daniela w pozostałych meczach będzie grała tak, jak przeciw mnie, to powinna tu wygrać - uważa. Co doradzała przed drugim setem Uli jej starsza siostra Agnieszka, która znowu pełniła rolę coacha (pod nieobecność skłóconego z organizatorami ojca Piotra). - Agnieszka doradzała mi, żeby zmieniać rytm, starać się gonić rywalkę po korcie. Próbowałam, ale na nic się to zdawało - dodała. Ula Radwańska odpowiada na pytania Zapytaliśmy Ulę, dlaczego nie zdecydowała się na częstsze ataki, zwłaszcza przy zbyt niskich lobach Hantuchovej, przy których zamiast uderzać z powietrza, czekała za linią? - Zagrałam, jak zagrałam. Faktycznie, może za bardzo bałam się kończyć piłki. Ale i tak, wnioskując głównie po pierwszym meczu na Warsaw Open moja forma przed French Open jest o niebo lepsza, niż podczas meczu Pucharu Federacji z Japonią, jaki grałyśmy w Gdyni - porównywała Ula. Ula nie żałowała, że w roli coacha nie było jej taty. - Agnieszka przekazała mi standardowe w takich sytuacjach rady, a z tatą bywa tak, że się kłócimy. Poza tym na korcie zostaję sama i sama też gram. To nie ma żadnego znaczenia, czy tata patrzy, czy nie. Poza tym zdarzało się, że tata robił nerwowe ruchy podczas naszych meczów, a te jego gesty doprowadzały nas do szału - opowiadała z uśmiechem na twarzy Ula. Michał Białoński, Warszawa