Jednym z pierwszych paneli podczas Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki był temat dotyczący sankcji wobec Rosji i ich znaczenia dla przebiegu wojny i dla świata sportu. Panel poprowadził Sebastian Staszewski, dziennikarz sportowy Interii. Kamil Bortniczuk: "Sport pozwolił umiędzynarodowić ten konflikt" Wojna wybuchła 24 lutego. Dotyka ludności cywilnej, każdego elementu życia a więc i sportu. - Okazało się, że niełatwo przekonać innych do tego żeby uznać rosyjskich sportowców za persona non grata. Przekonać kolegów ze sportowego świata międzynarodowego to nie jest konflikt lokalny. Sport miał być jednym z narzędzi mechanizmu obłaskawiania innych i przekonywania, że nic takiego się nie dzieje. Należało jednak zrobić wszystko żeby popsuć im ten plan. Ale świat zaczęły obiegać z dnia na dzień obrazy z Ukrainy i było łatwiej. Zaprzęgliśmy sport do umiędzynarodowienia tego konfliktu, przyśpieszył zwrócenie uwagi na tę wojnę - podkreślał Kamil Bortniczuk, minister sportu i turystyki. - Społeczeństwo rosyjskie zauważyło, że ich reprezentacje nie mogą uczestniczyć w wielkich imprezach, tamtejsza propaganda nie była w stanie tego ukryć - dodawał Bortniczuk. Cezary Kulesza: "Inni gratulowali Polsce" 26 lutego Cezary Kulesza, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej poinformował, że Polska nie będzie rywalizowała z Rosją w barażach o awans do mundialu w Katarze. - Wtedy nie wiedzieliśmy czy nie zostaniemy za to ukarani przez FIFA, ale zdecydowaliśmy się na ten krok. FIFA proponowała rozegranie meczu na terenie neutralnym, ale my chcieliśmy pokazać, że solidaryzujemy się z Ukrainą. Bardzo szybko dołączyła do nas federacja angielska, potem inne. Okazało się, że nasz związek był liderem tych działań. Potem przedstawiciele innych federacji gratulowali nam tego kroku - opowiadał Cezary Kulesza. - FIFA nie miała już wyboru. Dobrze, że tak się skończyło - przyznawał Kulesza. Co dalej? Czy Białoruś też nie powinna być dopuszczana do rozgrywek międzynarodowych? - Rozmawialiśmy o tym w międzynarodowym gronie. Zdania wśród przedstawicieli najważniejszych federacji są podzielone. Niektórzy podkreślali, że Białoruś nie jest w stanie wojny. UEFA i FIFA muszą podjąć decyzje - powiedział Kulesza. Sebastian Świderski: "Nie było łatwo przenieść mistrzostwa do Polski" Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej opowiadał, że niełatwo było przekonać światową federację do przeniesienia mistrzostw świata do Polski. - Ostatecznie udało się do doprowadzić do tego, że mistrzostwa zostały przeniesione z Rosji do Polski i Słowenii. Zadeklarowaliśmy też, że nie zagramy z Rosjanami - zarówno jako reprezentacja jak i kluby. Zaczęliśmy nakłaniać inne federacje. Włosi najpierw nie byli za tym, ale potem światowa federacja zdecydowała się na taki krok. Przy wielkim wsparciu ministra sportu i premiera udało się to przeprowadzić. Jeśli piłka nożna robi takie ruchy to inne dyscypliny też się na to decydują - mówił Świderski. - Naszym orężem powinna być konsekwencja. Jeśli się wycofamy z naszego stanowiska to wszystko stracimy. Będziemy więc utrzymywać nasze decyzje, nie ma przyzwolenia na to co się dzieje za wschodnią granicą - dodał Świderski. Andriej Czesnokow, wiceminister sportu Ukrainy: "Jesteśmy Polsce wdzięczni" Andriej Czesnokow, wiceminister sportu Ukrainy serdecznie dziękował Polsce. Mówił, że ma za co. - Jak dzisiaj w świecie mówi się "bądź dzielny jak Ukrainiec" to można też powiedzieć: "bądź dzielny jak polskie związki sportowego". Decyzje podejmowane przez polskie związki dotyczące bojkotowania Rosjan ewidentnie były aktami odwagi, zwłaszcza w tamtym momencie - podkreślał wiceminister. Dziękował za ugoszczenie ukraińskich siatkarzy w Polsce. Dodawał, że Ukraina ciągle cierpi i tamtejszy sport - również. - U nas cały czas dzieje się źle, nawet kiedy dziś przekraczałem granice w Medyce wyły syreny alarmowe. W wyniku wojny dotychczas aż 22 duże obiekty sportowe oraz 120 mniejszych zostało zniszczonych naszego. To pokazuje ogrom tragedii sportu. Musi być odbudowywana, ale trzeba zrobić wszystko żeby nie była dalej niszczona. W 2004 roku relacje były inne, ale po pomarańczowej rewolucji stały się wrogie. - Dla reżimów ważne są symbole. Symbole sportowe organizacja imprez miały okazać, że Rosja jest wielka, naród i kraj są coraz większe. Ale skrajny populizm w wydawaniu pieniędzy kiedy zwykli obywatele cierpieli biedę był widoczny - mówił Ukrainiec. - Dla nas Białorusini to taki sam agresor jak Rosjanie. Tak uważa też zresztą MKOl. Rosjanie i Białorusini nadal powinni nadal odczuwać sankcje. Także w ten sposób, że rosyjscy kibice nie powinni mieć możliwości przeżywania imprez sportowych w telewizji. Trzeba też zrobić wszystko żeby rosyjscy sportowcy w najbliższych igrzyskach olimpijskich nie mogli startować pod neutralną flagą - zakończył ukraiński wiceminister.