UEFA zdopingowała Ukrainę
Ukraina jako państwo postsowieckie cały czas potrzebuje knuta, którym będzie poganiana - tak decyzję UEFA o odłożeniu ostatecznego wyboru miast-gospodarzy piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 r. w tym kraju do grudnia skomentował Andrij Kapustin ze społecznego Komitetu Euro 2012.
"Uważam jednak, że UEFA postąpiła słusznie, dając nam czas jeszcze do końca listopada" - podkreślił Kapustin.
W środę w Bukareszcie prezydent UEFA Michel Platini ogłosił, że jedynym ukraińskim miastem, o którym wiadomo, że będzie w stanie przyjąć turniej, jest Kijów.
Komentarz Mirosława Drzewieckiego do decyzji UEFA
Pozostałe wskazane przez UEFA miasta - Charków, Donieck i Lwów - utrzymały status pretendentów do organizacji mistrzostw. Jeśli do końca listopada nie nadrobią zaległości w przygotowaniach do ME- 2012, mogą całkowicie odpaść z wyścigu.
Zgodnie z decyzją UEFA w wytypowanej w środę czwórce na Ukrainie nie znalazły się Odessa i Dniepropietrowsk.
"Pewniakami na Ukrainie są dziś jedynie Charków i Donieck. Miasta te mają strategicznych inwestorów, którymi są miejscowi oligarchowie (w Charkowie Ołeksandr Jarosławski, w Doniecku Rinat Achmetow) i to właśnie oni zadbają o należyte przygotowania" - powiedział Kapustin.
Działacz zwrócił uwagę, że Kijów i Lwów - ze względu na brak takich inwestorów - są w o wiele trudniejszej sytuacji. "Najgorzej jest we Lwowie" - dodał.
Zdaniem Kapustina środowa decyzja UEFA powinna przekonać Ukraińców, że muszą przyspieszyć przygotowania do turnieju.
"Czas zakończyć swary i zabrać się do pracy" - powiedział ekspert społecznego Komitetu Euro 2012.