Ta statystyka nie napawa optymizmem, ale w tym wypadku zawsze pozostaje nadzieja. Właśnie to słowo jest słowem-kluczem przy przewidywaniu wyników naszych reprezentantów w Turynie. Martwi na pewno brak w naszej, chyba jednak zbyt licznej, kadrze (46 osób) medalowych pewniaków, choć są tacy, na których możemy, a nawet powinniśmy liczyć! NA NICH MOŻEMY LICZYĆ 1. Justyna Kowalczyk - młoda zawodniczka po przejściach (afera dopingowa) powinna na jednym z dystansów (wystartuje w sprincie, biegu łączonym, 10 km techniką klasyczna i 30 km techniką dowolną) zakręcić się wokół medalu. Tak naprawdę nasza jedyna realna medalowa szansa. 2. Adam Małysz - o medal będzie zawodnikowi z Wisły bardzo trudno, ale nie lekceważmy serca mistrza. Miejmy nadzieję, że Małyszowi "leżą" skocznie we Włoszech (zdobył na nich dwa tytuły mistrza świata). Polak powinien walczyć o miejsce w pierwszej "8". Jego występu na pewno nie będziemy się wstydzić. 3. Tomasz Sikora - Prawda jest taka, że lider kadry biathlonistów osiąga dobre wyniki w każdej indywidualnej konkurencji. Prawdopodobnie dla 32-letniego zawodnika będzie to ostatnia olimpijska szansa na medal. Celne oko i dobry bieg mogą sprawić, że Sikora stanie na podium. 4. Jagna Marczułajtis - Finałowa "10" to dla Jagny Marczułajtis chyba plan minimum. Czy jedną z najbardziej utytułowanych polskich snowboardzistek stać na zdobycie medalu lub powtórzenie wyniku z Salt Lake City (czwarta lokata)? Na pewno tak. Jak sama mówi w Turynie nie chce zawieść swoich fanów, rodziny i siebie. A to znaczy tylko jedno - medal. *** Musimy pamiętać, że każde miejsce Polaka w pierwszej "10" jest niezwykle cenne, biorąc po uwagę stan naszych sportów zimowych. Do tych pozycji też mamy swoich cichych faworytów. "CZARNE KONIE" 1. Paulina Ligocka - Zdaniem ojca Pauliny i zarazem jej trenera Władysława Ligockiego celem w Turynie jest 12-osobowy finał half-pipe. Dla samej zawodniczki już sam start na igrzyskach olimpijskich jest spełnieniem marzeń. Naszym zdaniem Paulina Ligocka powinna przed wszystkim skupić się na wejściu do finału. Potem, wszystko może się zdarzyć... 2. Bobslejowa czwórka - Dawid Kupczyk, Michał Zblewski, Mariusz Latkowski, Marcin Płacheta mają za sobą niezły sezon i rosną ich nadzieje na dobry występ. Przy odrobinie szczęścia (czytaj: jeśli wystartują w nowoczesnym bobie) powinni wejść do "10", co byłoby wielkim sukcesem zmagającego się od lat z wieloma problemami teamu. 3. Magdalena Gwizdoń - To utalentowana zawodniczka, ale wyniki w obecnym sezonie nie nastrajają optymistycznie. Tylko w jednych zawodach (w Ostersund) Gwizdoń zajęła miejsce w pierwszej dziesiątce (8. miejsce w sprincie). Na pewno czołowa "ósemka" jest w zasięgu Gwizdoń. W sztafecie miejsce w pierwszej "10" będzie sukcesem. 4. Monika Wołowiec - ta zawodniczka zasługuje na ogromne uznanie, bowiem awans do igrzysk zawdzięcza wyłącznie swojej silnej woli i dobrej formie w decydujących zawodach. W kobiecym skeletonie wystartuje tylko 15 zawodniczek, a Polka na pewno nie zrezygnuje z walki. *** Pozostali reprezentanci naszego kraju wcale nie muszą być statystami. Bardzo wierzymy, że zdarzy się jakaś miła niespodzianka. Problem jednak w tym, iż na igrzyskach tak naprawdę... LICZY SIĘ TYLKO MEDAL Trudno oprzeć się wrażeniu, że najwyżsi oficjele sportowi w naszym kraju żyją w "swoim" świecie, gdy podkreślają wagę jaką będzie miało zajęcie przez Polskę takiego czy innego miejsca w klasyfikacji punktowej. Większość kibiców nawet nie wie co to jest! Dla opinii publicznej i podatników, którzy przecież płacą na przygotowania naszych olimpijczyków, istotne jest to, kto stanie na podium. I nic tego nie zmieni.