Robertas Javtokas, Antonis Fotsis, Milosz Vujanić czy Henry Domercant to postacie powszechnie znane kibicom europejskiego basketu. Magia nazwisk i klasy rywala źle wpłynęła na dyspozycję liderów DBE w pierwszych minutach piątkowego pojedynku. Podopieczni Saso Filipowskiego szybko oddali pole gry utytułowanym przeciwnikom i po paru minutach pierwszej kwarty przegrywali już 5:12, a chwilę później 9:20 po rzucie Travisa Hansena. Sygnał do ataku dla Turowa dał David Logan. Amerykański snajper zdobył pięć kolejnych punktów, a co ważniejsze pokazał kolegom z drużyny, że obrońcy Dynama są do przejścia. Koszykarze ze Zgorzelca na dobre doszli do siebie w drugiej kwarcie. Dwie kolejne trójki trafili Logan i Robert Witka i przewaga ekipy z Moskwy stopniała do zaledwie dwóch "oczek". Zespół Filipovskiego poszedł za ciosem i dwukrotnie (31:28, 33:30) wyszedł nawet na trzypunktowe prowadzenie. Finisz drugiej kwarty należał jednak do faworytów, którzy szybko odzyskali prowadzenie. Po zmianie stron Dynamo potwierdziło, że należy do głównych faworytów rozgrywanego w Turynie turnieju finałowego Pucharu ULEB i szybko odskoczyło polskiemu zespołowi. Nie do zatrzymania dla obrony Turowa był zwłaszcza Domercant, który seryjnie trafiał za trzy punkty, a w całym spotkaniu nie pomylił się w żadnej z sześciu prób zza łuku. W zespole ze Zgorzelca najwięcej punktów - 19 - zdobył Logan, ale w drugiej połowie był tylko cieniem zawodnika z pierwszej odsłony. Dynamo Moskwa - PGE Turów Zgorzelec 78:63 (25:17, 18:21, 18:11, 17:14) Dynamo: Domercant 22, Vujanić 16, Javtokas 15, Hansen 10, Fotsis 8, Monya 3, Domani 2, Bykov 2, Misanović 0, Samoylenko 0. Turów: Logan 19, Kelati 15, Witka 9, Drobnjak 9, Rodriguez 7, Scekić 4, Petrović 0.