- Jesteśmy bardzo rozczarowani postawą zespołu. W czerwcu, kiedy drużyna otarła się o występy w pucharach, nie przypuszczałem, że kilka miesięcy później Lechia upadnie tak nisko. Nie znaleźliśmy się co prawda na dnie, bo zajmujemy 12. miejsce, niemniej ta pozycja nie odpowiada naszym ambicjom ani możliwościom zawodników - powiedział Turnowiecki. W Gdańsku mają jednak nadzieję, że kibice nie będą musieli drżeć do ostatniej kolejki o ligowy byt biało-zielonych. - Dwa pierwsze mecze na wiosnę gramy na wyjeździe z Cracovią i ŁKS-em. Później czeka nas spotkanie u siebie z Wisłą Kraków i wierzę, że po tej konfrontacji zawodnicy włączą się do walki o miejsce w środku tabeli - dodał. Z drużyny chwalonej w poprzednich sezonach za efektowną, ofensywną grę Lechia stała się zespołem schowanym za podwójną gardą, prezentującym mało atrakcyjny futbol, który ma w dodatku ogromne problemy nie tylko ze zdobywaniem bramek, ale nawet z wypracowywaniem sobie dogodnych sytuacji. Gdańszczanie strzeli zaledwie osiem goli, najmniej w T-Mobile Ekstraklasie. Według Turnowieckiego, największy błąd został popełniony w trakcie letnich treningów. - Drużyna była źle przygotowana fizycznie. Do rozgrywek Lechia przystąpiła niedotrenowana, teraz nie ma wytrzymałości, siły i dynamiki, gra wolno i czytelnie dla rywali. Jeszcze na wiosnę potrafiliśmy zagrać efektowne spotkania, ale teraz zostały tylko wspomnienia po naszej dobrej dyspozycji - ocenił prezes Lechii. Pierwszy głową za słabe wyniki zapłacił 36-letni trener Tomasz Kafarski, który pracował w Lechii od 7 kwietnia 2009 roku do 8 listopada 2011 roku. - Za kadencji tego szkoleniowca były momenty dobre i złe. Te ostatnie przeważały w tym sezonie, a czara goryczy przelała się po zremisowanym u siebie 0-0 meczu z Widzewem Łódź - wyjaśnił Turnowiecki. Następcą Kafarskiego został o dwa lata starszy Rafał Ulatowski, którego dorobek również nie powala na kolana. W czterech spotkaniach, w tym trzech rozegranych na PGE Arenie Gdańsk, lechiści wywalczyli tylko trzy punkty. - Teraz dokładnie mogę określić na co stać każdego piłkarza. Mamy niewielką przewagę nad strefą spadkową, ale dwa pierwsze mecze na wiosnę gramy na wyjeździe z drużynami broniącymi się przed degradacją. Bardzo chciałbym zostać w Gdańsku. Jest we mnie mnóstwo entuzjazmu i wiem, że Lechia będzie grała na wiosnę zdecydowanie lepiej niż teraz - stwierdził Ulatowski. Przyszłość tego szkoleniowca, podobnie jak kilku zawodników, powinna rozstrzygnąć się w tym tygodniu. - Czeka nas szereg rozmów, po których podejmiemy stosowne decyzje. Nie ulega wątpliwości, że formuła tego zespołu się wyczerpała. Zastanawiamy się, czy głębszych zmian nie należy przeprowadzić już teraz - poinformował dyrektor klubu Błażej Jenek. Najwięcej zastrzeżeń działacze Lechii mają do gry pomocników oraz napastników. - Zdecydowanie więcej spodziewaliśmy się po Josipie Tadicu i Fredzie Bensonie. Znacznie poniżej oczekiwań grali również najbardziej doświadczeni i najstarsi zawodnicy. Żaden z piłkarzy, którym umowy kończą się w czerwcu, nie dał nam argumentów, żeby ją przedłużyć. Zastanawiamy się nawet, czy wcześniej nie zakończyć współpracy z kilkoma z nich - zapowiedział Jenek. W przerwie zimowej Lechia zamierza pozyskać czterech zawodników - dwóch Polaków i dwóch obcokrajowców. - Najbardziej zależy nam na prawym obrońcy, środkowym pomocniku, skrzydłowym oraz napastniku. Pewne rozmowy zostały już poczynione. Musimy tylko ustalić koszty tych transferów i wystąpić o dodatkowe środki - podsumował dyrektor klubu. Po meczu z Jagiellonią piłkarze Lechii udali się na urlopy. Drużyna wznowi treningi 5 stycznia i w okresie przygotowawczym ma w planie dwa zgrupowania - jedno w Polsce, a drugie najprawdopodobniej w Turcji. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy