Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Polska - Serbia To był świetny mecz. Dramatyczny, emocjonujący, z zaskakującymi zmianami akcji. Wyrównany, stojący na dobrym poziomie. Miał zdecydować o tym, która z drużyn pojedzie do Londynu, ale odpowiedzi na to pytanie nie dał. Remis 25-25 przedłużył emocje do niedzielnego wieczora. O 20.15 Polska zagra z Hiszpanią, która w tym momencie będzie już pewna awansu. Nam do szczęścia wystarczy remis. Ale to szczęście było już tak blisko, że trudno uwierzyć że naszą reprezentację opuściło. "Biało-czerwoni" rozegrali bardzo dobry mecz. Partaczyli tylko w pierwszych 6 minutach, gdy przegrywali 1-4. Ale Bogdan Wenta nie czekał - poprosił czas i szybko dało to efekt. Wystarczyły dwie identyczne akcje Michała Jureckiego z Adamem Wiśniewskim by skrzydłowy płockiej Wisły zbliżył nas na 3-4. Trafił, co prawda Dalibor Ćutura, ale za chwilę Grzegorz Tkaczk i Bartosz Jurecki dali remis 5-5. W bramce pierwsze na turnieju rzuty odbił Sławomir Szmal i wtedy się ruszyło. Polacy rzucali z drugiej linii, ze skrzydeł i z koła. I stali murem w obronie - właściwie nie stali tylko przesuwali się jak taśma na suwnicy: w lewo i w prawo, w lewo i w prawo. Serbowie zaczęli głupieć. W 19. minucie mieli ogromną szansę - w ciągu 19 sekund najpierw Tkaczyk, a za chwilę Mariusz Jurasik dostali dwuminutowe kary, wynikające właśnie z tej nieustępliwości w obronie. Graliśmy 110 sekund w podwójnym osłabieniu, ale Michał Jurecki w niesamowitym stylu jak turbodoładowany czołg wpadł w serbską obronę i zdobył gola. A to nie koniec, bo Polacy zdążyli jeszcze raz trafić (Krzysztof Lijewski) i wyszli z nie lada opresji obronną ręką. Podbudowani tą sytuacją objęli za chwilę dwubramkowe prowadzenie, a mogło być jeszcze wyższe, gdyby Mariusz Jurasik trafił do siatki, a nie w serbskiego bramkarza. Ale w takim meczu nawet trzy gole przewagi i tak byłyby niczym, bo oba zespoły twardo walczyły. W powietrzu, w parterze, w ataku i w obronie. I tak przez cały czas. Nerwy przeszkadzały obu stronom. Mylili się Polacy w ataku, ale gubili się i Serbowie. Gdy do końca zostało dziesięć minut sprawę w swoje ręce wzięli weterani, którzy do tej pory, delikatnie mówiąc nie błyszczeli. Najpierw trafił Tkaczyk, a ponieważ został uderzony przy rzucie w twarz, to rywale dostali dwie minuty. Potem obronił Szmal i to nie byle kogo, tylko słynnego Momira Ilica, a za moment piruetem w serbską obronę wbił się Marcin Lijewski zdobywając swojego pierwszego gola w meczu! Polska prowadziła 23-21 i była bardzo, bardzo blisko igrzysk w Londynie! Cztery minuty przed końcem olimpijska flaga odsłaniała się przed Polakami coraz bardziej, widać było dwa, trzy, a nawet cztery olimpijskie kółka. Prowadziliśmy już 25-22 po golu młodszego z braci Lijewskich i już tylko kataklizm mógłby nas pozbawić awansu. Ale ponieważ Bogdan Wenta i jego chłopaki mają nieco statusu półbogów w polskiej piłce ręcznej, więc mają moc sprowadzania kataklizmów. Także na siebie. I sprowadzili. Cztery ostatnie minuty znakomicie wykorzystali Serbowie. Najpierw trafił Ivan Nikcević, a zmuszony do niecelnego został Karol Bielecki. Nerwy rozwalały wszystko. Ćutura popełnił faul w ataku, ale w odpowiedzi Tkaczyk trafił tak, że najlepszy bramkarz ostatnich mistrzostw Europy Darko Stanić złapał go w obie ręce. I szybko uruchomił kontrę. To znaczy uruchomiłby gdyby nie rzucił prosto w skaczącą już z euforii polską ławkę rezerwowych... W kolejnej akcji czerwoną kartkę dostał Tkaczyk i do końca musieliśmy grać w osłabieniu, robiąc miejsce dla ataku skrzydłowego Prodanovica. Londyn nadal należał do Polski, bo prowadziliśmy 25-23 i mieliśmy piłkę, ale Michał Jurecki nie zmieścił się w czasie na oddanie rzutu i z kontrą pobiegli Serbowie. Znowu Nikcević i 5 sekund przed końcem był remis po 25. Bogdan Wenta wziął czas i... piekielnie zaryzykował. Wycofał bramkarza, wprowadził szóstego zawodnika Tomasza Rosińskiego. Nie pomogło. Remis 25-25 nie przekreśla naszych szans, ale odbiera pewność awansu. Początek kolejnego dla Polaków meczu o wszystko - z Hiszpanią - w niedzielę o 20.15. Leszek Salva, korespondencja z Alicante Polska - Serbia 25-25 (15-14) Polska: Sławomir Szmal, Marcin Wichary - Mariusz Jurasik 4, Adam Wiśniewski 4, Michał Jurecki 3, Grzegorz Tkaczyk 3, Krzysztof Lijewski 3, Karol Bielecki 2, Mateusz Jachlewski 2, Bartosz Jurecki 2, Tomasz Rosiński 1, Marcin Lijewski 1. Najwięcej dla Serbii - Ivan Nikcevic 6, Rastko Stojkovic 5. Widzów: 1 200. Sędziowie: Martin Gjeding, Mads Hansen (Dania). Kary: Serbia 12 - minut; Polska - 10 minut. Hiszpania - Algieria 28-20 (14-9) Tabela 1. Hiszpania 2 4 58-47 2. Polska 2 3 53-52 3. Serbia 2 1 52-55 3. Algieria 2 0 47-56 Pozostałe mecze turnieju w Alicante: 8 kwietnia, niedziela Serbia - Algieria (17.30) Hiszpania - Polska (20.15)