Ranking nie kłamie. Nasza reprezentacja spadła na 23. pozycję, ale Rumunia to rywal z jeszcze niższej półki (28. miejsce). Nie dość, że Rumuni ustępują wyszkoleniem naszym zawodnikom, to jeszcze nie podjęli walki ciałem i już po pierwszych minutach widać było, że będzie to mecz do jednej bramki. W 90. sekundzie Krystian Dziubiński wycofał krążek do Mariana Csoricha, a ten trafił zza bulika w "okienko". Nasz zespół dominował na tafli, a Rumuni oddali pierwszy strzał dopiero po pięciu minutach. Przemysław Odrobny miał tym łatwiejsze zadanie, że rywal źle trafił w gumę i ta sunęła w stronę naszej bramki w ślamazarnym tempie. Adrian Catrinoi musiał dwoić się i troić między słupkami rumuńskiej bramki, ale ani przy golu Mikołaja Łopuskiego, ani przy trzech kolejnych nie miał nic do powiedzenia. Mimo tego kanadyjski trener Rumunów Tom Skinner dał mu odpocząć i posłał do bramki Rajmonda Fulopa. Nasi rozpoczęli drugą tercję jakby z wyrzutami sumienia, że tak ostro potraktowali rywali w pierwszej. Zamiast grać swoje, dopasowali się do słabej gry Rumunii. Ciekawiej na lodzie zrobiło się dopiero po tym, jak w 32. minucie Leszek Laszkiewicz zrobił slalom z krążkiem i niesygnalizowanym strzałem zaskoczył zasłoniętego bramkarza. To jego 70. gol w kadrze! Chwilę po wznowieniu gry Dariusz Gruszka stracił rękawicę, ale mimo tego nie bał się złapać krążka, dograł do Mateusza Danieluka, który idealnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył na 7-0. W końcówce drugiej tercji Rumuni wreszcie zaczęli odważniej atakować i Przemysław Odrobny miał kilka okazji, aby się wykazać. Gdy na ławce kar usiadł Paweł Dronia, wydawało się, że Rumuni przycisną. Tymczasem nawet nie założyli zamka. W ostatnich sekundach gola powinien strzelić jeszcze Patryk Wajda, ale chciał wjechać z krążkiem do bramki i został powstrzymany faulem. Trzecią tercję rozpoczęliśmy więc grając w przewadze, którą na gola zamienił Piotr Sarnik. Prowadząc 8-0 nasi nie mieli już wielkiej motywacji do walki na całego, a Rumuni byli za słabi nawet na to, by strzelić honorową bramkę. Wynik ustalił Damian Słaboń dostawiając kij do znakomitego podania Laszkiewicza. Wynik cieszy, martwią przestoje w grze, a żal tego, że musimy walczyć z tak słabymi przeciwnikami. Z gry w turnieju w Sanoku wycofała się Chorwacja, a pozostająca w rezerwie Litwa także odmówiła przyjazdu. W efekcie w sanockiej imprezie bierze udział tylko trzy zespoły. W sobotę o godz. 20.00 Polacy zmierzą się z Holendrami, a w niedzielę o 14.00 Rumuni zagrają z Holandią. Polska - Rumunia 9-0 (5-0, 2-0, 2-0) Bramki: 1-0 Csorich - Dziubiński (1.30), 2-0 Łopuski - Zapała - Kolusz (6.54 w przewadze), 3-0 Kolusz - Zapała (13.34), 4-0 Malasiński - Gruszka (13.50), 5-0 Pasiut - Galant - Witecki (14.10), 6-0 L. Laszkiewicz - Słaboń - Sarnik (31.30), 7-0 Danieluk - Gruszka - Dziubiński (31.49), 8-0 Sarnik - L. Laszkiewicz - Pasiut (41.15 w przewadze), 9-0 Słaboń - L. Laszkiewicz - Danieluk (49.55). Polska: Odrobny - Wajda, Dutka; Sarnik, Słaboń, L. Laszkiewicz - Dronia, Dąbkowski; Łopuski, Zapała, Kolusz - Kotlorz, Csorich; Malasiński, Dziubiński, Gruszka - Pociecha; Galant, Pasiut, Witecki - Danieluk.