Korty ziemne Tennis Center Novak w Belgradzie należą do rodziny aktualnego wicelidera klasyfikacji tenisistów, który wykupił na pięć lat licencję na organizację imprezy. W jej trzeciej edycji, jako najwyżej rozstawiony, miał w pierwszej rundzie "wolny los", a w drugiej łatwo uporał się w środę wieczorem z Rumunem Adrianem Ungurem 6:2, 6:3, w ciągu zaledwie 68 minut. Było to jego 25. zwycięstwo w 25. tegorocznym meczu, czym wyrównał rekord otwarcia sezonu ustanowiony w 1986 r. przez Ivana Lendla, urodzonego w Czechosłowacji, ale przez większość kariery grającego z paszportem amerykańskim. Teraz w ćwierćfinale 23-letni Serb zmierzy się ze Słoweńcem Blazem Kavcicem, więc już w piątek może się zapisać w historii światowego tenisa. - Blaz pokonał mnie, gdy miałem 14 lat, więc czas mu się zrewanżować - powiedział Djokovic, który w razie sukcesu w rodzinnym mieście będzie w tym roku niepokonany w pierwszych 28 pojedynkach w sezonie, a 30 kolejnych. W grudniu wygrał bowiem dwa mecze w finale rozgrywek o Puchar Davisa przeciwko Francji, w Belgrad Arena. Ten rok Djokovic rozpoczął od swojego drugiego triumfu w Wielkim Szlemie i zarazem drugiego w Australian Open (był tam najlepszy też w 2008 r.). W lutym nie znalazł pogromcy w Dubaju, a w marcu w dwóch mocno obsadzonych imprezach rangi ATP Masters 1000 w Indian Wells i Miami. W sumie dotychczas rozstrzygnął na swoją korzyść 61 z 67 rozegranych setów, a ewentualny sukces w Belgradzie sprawi, że odniesie zwycięstwo na czwartym kontynencie, po Australii, Azji i Ameryce Płn. Nie uda mu się to więc tylko w Ameryce Południowej, gdzie cykl czterech turniejów odbył się w lutym, a także w Afryce, bowiem w Johannesburgu grano przed trzema miesiącami. Tennis Center Novak gości wielki tenis po raz trzeci. W pierwszej edycji w 2009 roku Djokovic nie miał tu sobie równych, a w finale pokonał Łukasza Kubota 6:3, 7:6 (7-0), który wówczas z Austriakiem Oliverem Marachem triumfował w deblu. W poprzednim sezonie Serb skreczował w podczas pojedynku w 1/4 finału, w wyniku kontuzji nogi, a imprezę wygrał Amerykanin Sam Querrey. Najbliższe cele Serba to sięgnięcie po drugi wielkoszlemowy tytuł w tym roku, a także prześcignięcie Hiszpana Rafaela Nadala w rankingu ATP World Tour. Dzieli ich spory dystans 3240 punktów, więc musiałby mu w tym pomóc sam tenisista z Majorki, uzyskując słabsze wyniki, niż przed rokiem. Wówczas triumfował w trzech kolejnych turniejach wielkoszlemowych - Roland Garros, Wimbledonie i US Open. Każde potknięcie będzie oznaczało, że Nadal nie obroni punktów, więc może tracić przewagę. Jednak na razie Hiszpan prezentuje wysoką formę, a w kwietniu po raz siódmy z rzędu był najlepszy w imprezie ATP Masters 1000 w Monte Carlo i szósty w ciągu siedmiu lat w Barcelonie (nie wystąpił tam przed rokiem). Jednak sam w jednym z wywiadów przyznał ostatnio, że ciężko mu będzie powtórzyć ubiegłoroczne sukcesy, więc musi się powoli przygotowywać do walki z Djokovicem o utrzymanie pozycji numer jeden na świecie. W tym roku dwukrotnie doszło już do ich konfrontacji, a za każdym razem lepszy był Serb - w finałach w Indian Wells i Miami. Trzykrotnie ograł też Szwajcara Rogera Federera (w Melbourne, Dubaju i Indian Wells), którego wyprzedził w rankingu ATP World Tour 21 marca. Jeśli wciąż Djokovic będzie się tak dobrze spisywał, jak w pierwszych czterech miesiącach, to być może już w lecie stanie przed szansą wskoczenia na fotel lidera klasyfikacji, co udałoby mu się po raz pierwszy w karierze.