"The Sun" nie patyczkowało się z Fabiańskim, i oceniło go najniżej, jak to tylko możliwe - na "jedynkę"! Sol Campbell, który również popełnił błąd, dostał notę 7., a najsłabszy na boisku (poza Polakiem) Gael Clichy - 4. Portal piłkarski "Goal.com" nie sięgnął po najniższą notę. Dał Polakowi "trójkę" pisząc: "Horendalny i niewybaczalny błąd Polaka sprezentował bramkę FC Porto. Jego nieporozumienie z Campbellem pogorszyły tylko sytuację. To był mizerny wieczór, a Fabiański może się długo nie pozbierać". Nie tylko w Anglii załamują ręce nad postawą Polaka. Włoska "La Gazetta dello Sport" zatytułowała relację z meczu Porto - Arsenal "Fabiański e un disastro", czyli "Fabiański - katastrofa" "Decydujące w meczu były błędy rezerwowego bramkarza. Arsenal stracił dwa kuriozalne gole rodem z ligi dla amatorów z dużym udziałem Fabiańskiego. Jego wyczynów nie dało się go oglądać" - napisali włoscy żurnaliści. "Zostały popełnione juniorskie błędy" - podsumował wyczyny obrony i Fabiańskiego kapitan drużyny, Cesc Fabregas. "Po drugim golu, nie mieliśmy już sił, żeby się podnieść" - dodał Hiszpan. "Fabiański najpierw sparował dośrodkowanie Vareli wprost do własnej bramki, a później w niewytłumaczalny sposób złapał piłkę po podaniu Sola Campbella" - pisze z kolei Daily Mail. Na tę drugą sytuację inny pogląd ma jednak menedżer Arsenalu, Arsene Wenger. Francuz daleki jest od obwiniania swoich piłkarzy za utratę drugiego gola. Wini szwedzkiego arbitra, Martina Hanssona. "To podanie było przypadkowe. Piłka uderzyła Campbella, więc nie było to umyślne. Potem arbiter dał rzut wolny pośredni. Ale jak dyktuje się go pięć metrów od bramki i pozwala szybko rozegrać, to jak moja drużyna ma się obronić?" - pytał rozsierdzony Wenger. "To nawet lepsze niż karny. Przecież tego nie da się obronić. Co za katastrofalna pomyłka. Śmiać mi się chce. Czy ten sędzia kiedykolwiek grał w piłkę? Ciężko mi to wszystko zrozumieć, a może nie jestem wystarczająco inteligentny?" - kręcił głową z niedowierzaniem. Sol Campbell również nie przyznawał się do winy, twierdząc, że koszmar Arsenalu spowodował sędzia. "Podyktował rzut wolny, choć był dwadzieścia metrów dalej. Potem przed wykonaniem rzutu wolnego blokował mnie, nie pozwalając dojść di piłki. Co miałem zrobić? Skosić sędziego?" - grzmiał Campbell. Co powiedział Łukasz Fabiański? Dokładnie nic. Po zejściu z boiska udał się prosto do szatni, odmawiając skomentowania swojego występu w meczu. Czytaj też: Fabiański przyczynił się do porażki Arsenalu Wołowski: Fabiański zstąpił do bramkarskiego piekła