Obie wygrały swoje półfinałowe wyścigi. O ile ta druga zaliczana jest do grona faworytów, to występ pierwszej był miłym zaskoczeniem. Łukasz Pawłowski, Bartłomiej Pawełczak, Miłosz Bernatajtys oraz Paweł Rańda wyprzedzili Kanadyjczyków i Holendrów. Z drugiego półfinału do decydującej rozgrywki zakwalifikowali się Duńczycy, Francuzi i Brytyjczycy. Polska czwórka bez sternika wagi lekkiej po 500 m zajmowała piąte miejsce. W połowie dystansu była czwarta, a po 1500 m druga. Na finiszu rywale byli bezradni. "Wiedzieliśmy, że w taki upał nie można szarżować - powiedział Miłosz Bernatajtys. - Zaczęliśmy spokojnie, świadomi swoich możliwości w drugiej połowie dystansu. Na ostatnich metrach czuliśmy się pewnie. Co będzie w finale? Wiemy, że jesteśmy mocni. Teraz będziemy koncentrować się przed startem, a potem ile pary w organizmie". Czwórka bez sternika wagi lekkiej trenowana przez olimpijczyka z Monachium Mariana Drażdżewskiego uzyskała drugi czas półfinałów - 6.06,60. Zwycięzcy Duńczycy z drugiego wyścigu mieli 6.05,75. "W tej konkurencji wszystko zdarzyć się może -mówił przed igrzyskami olimpijskimi Marian Drażdżewski, który w ósemce w 1972 roku zajął szóste miejsce. - W ostatnich dużych imprezach ścisk w finale był niesamowity. Czasem w jednej sekundzie mieściło się sześć osad. Drobny błąd ruchu wioseł i zwycięzca stawał się ostatnim". Czwórka podwójna Adam Korol, Michał Jeliński, Marek Kolbowicz i Konrad Wasielewski ma już swoją renomę w wioślarskim środowisku. Trzy razy zdobyła mistrzostwo świata 2005-2007. W 2006 roku została uznana najlepszą męską osadą świata. Swój występ podopieczni trenera Aleksandra Wojciechowskiego zaczęli od drugiego miejsca po 500 m. Po 1000 m dalej zajmowali pozycję wicelidera. Prowadzący Rosjanie słabli w oczach, a Polacy spokojnie wyszli na czoło i minęli metę na pierwszej pozycji, wyprzedzając Australię i Niemcy. Z drugiego półfinału awans uzyskali Włosi, Amerykanie i Francuzi. "Założenie było takie, żeby w tym upale nie szarżować - powiedział trener Aleksander Wojciechowski. - Mieliśmy wcześniej przypadki, że kto za szybko zaczynał, fatalnie kończył. Na pewno zdrowie u zawodników jest. Teraz już będzie tylko koncentracja przed niedzielnym finałem". Adam Korol stwierdził, że w półfinałach nie ma żadnej kalkulacji. "Tutaj już nikt się nie oszczędza - powiedział. - Trzeba ile sił wiosłować od startu do mety. Dzień wcześniej byliśmy naładowani i ze względu na pogodę regaty zostały przełożone o dzień. Trzeba było ponownie ładować się od rana". Pięć polskich osad uzyskało awans do igrzysk w Pekinie. Cztery z nich wystąpią w finałach "A" w tym męska ósemka. Prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, Ryszard Stadniuk nie kryje zadowolenia.