Maria Szarapowa, mistrzyni Wimbledonu z 2004 r., była liderka światowego rankingu już w drugiej rundzie pożegnała się z turniejem. Przegrała z Argentynką Giselą Dulko 2-6, 6-3, 4-6, ale nie traci wiary w powrót do elity tenisistek. -Miło było znów zagrać na korcie centralnym. Poczuć atmosferę tego miejsca. Czy jestem rozczarowana? Trochę na pewno, jeśli jednak myśli się pozytywnie, to żadna kontuzja nie jest straszna. Wierzę, że wrócę do formy - mówiła po przegranym meczu piękna Maria. A bohaterką kortu centralnego stała się w środę Gisela Dulko. Argentynka już kilka lat temu wybiła z głowy powrót na kort samej Martinie Navratilovej. Wygrała z nią kolejno w Paryżu, i w Londynie. Tym razem odprawiła z kwitkiem kolejną wielka gwiazdę. - To chyba najważniejsze zwycięstwo w mojej karierze - mówiła uradowana Argentynka.