Pierwsza diagnoza włoskich lekarzy brzmi strasznie: ciężkie zwichnięcie stawu skokowego, wyglądające jak wyrwanie stopy ze stawu, oraz złamanie jednej z kości śródstopia. Czy to oznacza, że Włoszczowska, jedna z naszych największych nadziei na medal w Londynie, nie pojedzie na igrzyska? Marek Galiński: - Kość jest rzeczywiście pęknięta. Chcę zaznaczyć, że nie jestem ekspertem od spraw medycznych. Konsultuję się telefonicznie z doktorem Krzysztofem Fickiem z kliniki w Bieruniu. Twierdzi on, że pęknięta kość nie jest tak wielkim problemem jak więzadła. Kość można wzmocnić śrubą i po krótkim czasie jest OK. Więzadła, jeśli są tylko naciągnięte, to jest szansa na rekonwalescencję, ale jeśli zerwane, to po herbacie.Jak się obecnie czuje Włoszczowska?- Pod względem psychicznym nastąpiła znacząca poprawa, ma lepsze samopoczucie. Natomiast pod względem fizycznym jest gorzej.Czy był pan świadkiem wypadku. Jak do niego doszło?- Nie byłem naocznym świadkiem. Trenowaliśmy w grupie razem z Mają, Markiem Konwą i Olą Dawidowicz. Ja już zjechałem na dół i znam tylko relację innych. Maję wyniosło na jednym z zakrętów i żeby się nie przewrócić zeskoczyła z roweru, ale tak nieszczęśliwie podparła się nogą, że doznała kontuzji. Nawet się nie podrapała.Włoszczowska będzie dalej leczona we Włoszech?- Nie. Jeszcze dziś, a najpóźniej w poniedziałek przetransportujemy ją do Bierunia, dzięki pomocy naszego sponsora Dariusza Miłka, który dysponuje prywatnym samolotem. Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!