Stevens pozwolił sobie nawet na żarty do jednego z austriackich dziennikarzy. Robił raczej dobra minę do złej gry, bo cieszyć nie miał się z czego. - Do 35. minuty graliśmy dobrze. Później popełniliśmy wiele błędów, bardzo poważnych błędów. Przeciwnik uwierzył w swoją szansę i w drugiej połowie to wykorzystał - mówił Stevens. Marną grę swojej drużyny w defensywie tłumaczył niekonsekwencją taktyczną. - Nie było dyscypliny. A po stracie gola zaczęliśmy grać ryzykownie, ale nie udało się już odrobić strat - dodał. Czym można wytłumaczyć te błędy? - Niektórzy piłkarze byli zbyt pewni siebie - oznajmił Stevens. Szkoleniowiec mistrza Austrii nie chciał oceniać szans Lecha na awans do kolejnej rundy. - Nie myślę o Lechu, bo jestem trenerem Salzburga. Nam w tej grupie będzie ciężko - zakończył Holender. Andrzej Grupa, Poznań