Trener po biegu Kowalczyk był nieuchwytny. Nie chciał z nikim rozmawiać, nawet z zawodniczką zamienił zaledwie parę słów. Okazało się, że wcześniej się pokłócili. - Przyznaję, że ostatnio z Justyną trochę nie mogliśmy się dogadać. Na szczęście wszystko się ułożyło po naszej myśli. Mamy już coś zrobione na tych igrzyskach i teraz będzie znacznie spokojniej - powiedział Wierietielny. Czemu nie przyjechał na dekorację? - W spokoju i szybciutko opuściłem stadion. Wróciłem do wioski olimpijskiej autobusem. Nie cierpię hałasu. Nie lubię pytań: dlaczego tak, dlaczego nie, jaki był błąd, a czego zabrakło? Wykąpałem się, wziąłem gazetkę i miałem święty spokój - dodał. Kowalczyk srebrny krążek zadedykowała swojemu trenerowi, nawet chciała mu go oddać, ale on go nie przyjął. - To jest medal Justyny. Ona na niego zapracowała - tłumaczył. Zawodniczka AZS AWF Katowice nie miała wiele wolnego. W czwartek pojawiła się już na trasach biegowych, by testować narty i przygotowywać się do piątkowego biegu łączonego na 15 km. Marta Pietrewicz, Whistler CZYTAJ RÓWNIEŻ: TO NIE PIERWSZY ZGRZYT NA LINII JUSTYNA - WIERIETIELNY! Kowalczyk: Mówiłam trenerowi, żeby się wycofać z biegu na 10 km!