- Praca w Polonii to spełnienie marzeń, realizacja planów i najlepszy prezent świąteczny. Nie jestem przesądny i nawet chciałem podpisać 1,5-roczny kontrakt 13 grudnia. I tak się stało. Wyzwania, jakie stoi przede mną, się nie boję - powiedział Góralczyk podczas konferencji prasowej. Jest trzecim szkoleniowcem zespołu w tym roku. Pod koniec października do Cracovii przeniósł się Jurij Szatałow, a jego następca - Jan Urban - po miesiącu pracy zrezygnował, głównie ze względu na problemy z obiektami treningowymi w Bytomiu. - Bardzo szczęśliwie się złożyło, że 8 grudnia dowiedziałem się, iż dalej nie będę prowadził kadry kobiecej (reprezentacja odpadła w walce o finały MŚ) a już dwa dni później otrzymałem propozycję z Bytomia. Znam klubowe realia. Naszą grą musimy potwierdzić, że w mieście potrzebny jest nowoczesny stadion - dodał Góralczyk. W Polonii będzie zarabiał więcej niż jako selekcjoner żeńskiej reprezentacji. Oprócz prowadzenia reprezentacji kobiecych (młodzieżowych i seniorskiej) pracował też w przeszłości w futsalowym klubie Jango Katowice. - Z tym klubem wywalczyłem trzecie miejsce w ekstraklasie i Puchar Polski. Muszę przyznać, że stres w pracy był największy właśnie wtedy - stwierdził. - Polonia ma swój styl ale pracować trzeba dalej. Mnie czeka teraz dogłębna analiza gry zawodników. Rewolucji nie będzie, jednak pewnych zmian kadrowych można się spodziewać - powiedział nowy szkoleniowiec 13. zespołu jesieni w Ekstraklasie. Trener Polonii nie będzie miał łatwego zadania. Dyrektor klubu Cezariusz Zając zapowiedział wprost zmniejszenie liczebności kadry przed wznowieniem rozgrywek.