Nadzieje Polek na awans do najlepszej czwórki turnieju przedłużyły Holenderki, które po emocjonującym spotkaniu pokonali Rosję 3:2. Początkowo spotkanie układało się jednak po myśli siatkarek reprezentacji Rosji, które prowadziły 2:1. - Zerkałem na spotkanie Holandii z Rosją. Dziewczyny w tym czasie się rozgrzewały, jednak czuły, co się dzieje na parkiecie. Gdy publiczność się cieszyła, wiedzieliśmy, że punkt zdobyła Holandia. Gdy było cicho domyślaliśmy się, że nie jest dobrze. To spotkanie siedziało więc gdzieś w naszych głowach i dopiero po jego zakończeniu mogliśmy się skoncentrować na pojedynku z Bułgarią - opowiadał Piotr Makowski, który od wtorku zastępuje Jerzego Matlaka w roli pierwszego szkoleniowca reprezentacji. Wygrana pomarańczowych szeroko otworzyła drzwi polskiej drużynie do półfinału. Bułgarki, które praktycznie walczyła tylko o prestiż, nie zamierzały ułatwiać zadania Polkom, wspieranym przez blisko 14-tysięczną publiczność. Biało-czerwone wygrały 3:1, ale Bułgarki w każdym secie dotrzymywały im kroku. - My zagraliśmy słabiej niż wczoraj, ale pojedynek z Rosją był bardzo wyczerpujący. Na szczęście dzisiaj w porę się opamiętaliśmy i zdołaliśmy wygrać - tłumaczył trener Polek, W grupie F niespodzianek nie było. Najpierw Serbki definitywnie pożegnały się z turniejem przegrywając z Włoszkami 0:3. Mecz dwóch najlepszych drużyn ostatnich mistrzostw Europy był dość jednostronnym widowiskiem. Postawa serbskich siatkarek w mistrzostwach była dość zaskakująca. Najpierw wygrały trzy spotkania bez straty seta, a następnie zanotowały trzy porażki z rzędu. Niemki nie zmarnowały szansy i wygrywając z Azerbejdżanem 3:0 przypieczętowały awans do półfinał.