Cchadadze liczy na to, że w trzeciej rundzie nie dojdzie do dwumeczu Sparta Praga - Lech Poznań. - Wciąż wierzę, że to jednak będą mecze Sparty z Interem. Przed pierwszym meczem szanse były równe, teraz Lech ma je większe, ale jak strzelimy bramkę, to one znów będą równe - twierdzi Cchadadze. O słabszych stronach Lecha nie chce mówić, twierdzi tylko, że każda drużyna ma słabsze punkty. - Także Lech. W pierwszym spotkaniu oni też popełniali błędy, ale my nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Oni nasz wykorzystali, gdy bramkarz źle się zachował. W decydującym momencie zabrakło koncentracji - dodaje. Przypomnijmy, że dwa lata temu Lech rozpoczął długą przygodę z Pucharem UEFA od wyeliminowania azerskiego Chazara Lenkoran. Wtedy wygrał 1:0 w Azerbejdżanie i 4:1 w rewanżu. Niedługo później rozgromił 6:0 Grasshopper Zurych. - Nie ma sensu mówić o przeszłości, patrzymy tylko do przodu - powiedział szkoleniowiec Azerów, a właściwie mistrza Azerbejdżanu, bo przedstawicieli tego kraju jest w podstawowym składzie drużyny niewielu. Cchadadze zapewnił również, że w składzie jego drużyny dojdzie do zmian. - Jakie? Zobaczycie jutro - stwierdził. Azerski dziennikarz, z którym rozmawialiśmy, wielu roszad się jednak nie spodziewa. - Cchadadze zmieni tylko Żelewa - przyznał. Piłkarze Interu odbyli na Stadionie Miejskim w Poznaniu godzinny trening - najpierw biegali i się rozciągali, później grali na małej przestrzeni. Jednocześnie trener bramkarzy Interu mocno rozgrzewał strzałami z 16 metrów obu bramkarzy tej drużyny - jakby spodziewał się ciężkiej przeprawy dla tych zawodników. Co ciekawe, niektórzy działacze Interu pamiętają jeszcze wizytę Lecha w Baku dwa lata temu i mecz z Chazarem Lenkoran. - Wtedy Lech grał lepiej, był groźniejszy w ofensywie - powiedział jeden z nich. To prawda - teraz w zespole mistrza Polski nie ma już Roberta Lewandowskiego czy Hernana Rengifo. Jest za to Artur Wichniarek, którego trener Interu wyróżnił za zdobytego gola "z niczego". W Lechu również panuje pełna mobilizacja. Poznaniacy mieli trenować na bocznym boisku od godz. 18, ale zajęcia opóźniły się o kilkanaście minut. Za kadencji trenera Jacka Zielińskiego zdarza się to bardzo rzadko. Powodem była odprawa w szatni - szkoleniowiec Lecha długo rozmawiał z zawodnikami. Poznaniacy mieli dość luźny 50-minutowy trening, którego najciekawszym punktem były szybkie sprinty ze startem z naciągniętej przez sztab szkoleniowy liny. Najważniejsza informacja dla kibiców Lecha - tak jak reszta drużyny trenował Manuel Arboleda. Trener Jacek Zieliński będzie mógł więc wystawić Kolumbijczyka w podstawowym składzie. W podstawowym składzie, w miejsce kontuzjowanego Tomasza Bandrowskiego, powinien wystąpić Ivan Djurdjević. - Pewnie tak się stanie, ale nie jestem tego jeszcze pewien - stwierdził Serb. Po zajęciach piłkarze Lecha byli optymistami, choć o rywalu wypowiadali się dość ostrożnie. - Musimy być skoncentrowani, ale jeśli chcemy grać w Lidze Mistrzów, to z takimi zespołami jak Inter musimy wygrywać - przyznał Bartosz Bosacki. - Spokojniejszy to będę dopiero po ostatnim gwizdku sędziego - dodał. Sławomir Peszko zapewniał, że Lech nie będzie murował bramki. - Od poniedziałku myślimy tylko o tym meczu, temat Sparty Praga na razie nie istnieje. Pokażemy to, do czego Lech przyzwyczaił swoich kibiców - stwierdził. Mecz Lech Poznań - Inter Baku rozpocznie się w środę o godz. 20.