Po trzech zwycięstwach Justyny Kowalczyk, cztery kolejne etapy wygrała Bjoergen i to ona teraz jest liderką. Norweżka mocno popsuła wam humory w czwartek? Rafał Węgrzyn: - Dobry humor absolutnie nas nie opuszcza, ponieważ nic strasznego się nie stało. W czwartkowym biegu na 15 km techniką dowolną nie wydarzyło się nic niezwykłego. Justyna cały czas kontrolowała przebieg rywalizacji i nieznaczna porażka na finiszu nie jest problemem. Jesteśmy zadowoleni, bo siedem sekund straty to bardzo mało. Justyna na trasie czuła się dobrze, narty także spisały się bez zarzutu. Teraz już śmiało można powiedzieć, że cały Tour de Ski wygra albo Kowalczyk, albo Bjoergen? - Myślę, że tak. Therese Johaug zamiast dziś zmniejszyć stratę, jeszcze ją pogłębiła. Justyna i Marit są zbyt mocne, by ta waleczna, drobna Norweżka mogła odrobić na dwóch etapach ponad trzy minuty straty. Jakie plany na jutro? Dzień przerwy w zawodach to chyba idealny moment na odpoczynek. - Odpoczynek jest bardzo ważny, ale nie ma takiej możliwości, by Justyna w ogóle nie założyła nart. Przede wszystkim musi zapoznać się z trasą. Dużo pracy będą mieć serwismeni. Oni będą szykować sprzęt, a Justyna go testować. To da im rozeznanie przed sobotnim biegiem. W sobotę rywalizacja ze startu wspólnego na 10 km techniką klasyczną. Co będzie kluczem do sukcesu? - To niewątpliwie konkurencja, w której Justyna czuje się świetnie, więc można być dobrej myśli. Niezwykle ważne będą w nim bonifikaty czasowe na lotnych premiach. Proszę sobie przypomnieć czwarty etap i bieg łączony. Wygrała go Bjoergen, ale to Justyna właśnie dzięki tym bonusom powiększyła przewagę w klasyfikacji generalnej. Rozmawiał: Wojciech Kruk-Pielesiak