Jak ocenia pan ostatnią edycję Tour de Ski? Juerg Capol: - Z każdym rokiem rośnie zainteresowanie taką wieloetapową imprezą, zarówno mediów, jak i kibiców. Cykl wpisał się już na trwałe do kalendarza Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Nie mam wątpliwości, że był to przed laty bardzo dobry pomysł. W tym roku zawody miały szczególny przebieg, bo zdominowała je rywalizacja dwóch wspaniałych zawodniczek - Justyny Kowalczyk i Marit Bjoergen. Czy to dobrze dla imprezy, że reszta stawki była wyraźnie w ich cieniu? Nie byłoby ciekawiej, gdyby do walki o triumf włączyło się więcej biegaczek? - Pojedynki Kowalczyk z Bjoergen czy Cologny z Northugiem bardzo podobały się kibicom, bo oni lubią koncentrować się właśnie na takiej bezpośredniej walce. Fani zapamiętają tegoroczną wspinaczkę na Alpe Cermis na długie lata. Rywalizacja, która trwa kilka dni na dziesiątkach kilometrów, a rozstrzyga się 2000 m przed metą, wywołuje u wszystkich wielkie emocje i jest maksymalnie pasjonująca. Podbieg pod Alpe Cermis to już stały punkt narciarskiego kalendarza, ale tradycyjnie nie brakuje głosów, że to trasa za trudna, szczególnie dla kobiet... - Dobrze wytrenowane zawodniczki dają sobie radę na tej ekstremalnie trudnej trasie. Choć wysiłek jest olbrzymi, to nie mają później problemów. A emocje są ogromne. Czyli w przyszłym roku finał Tour de Ski odbędzie się również w Val di Fiemme? - Nie zamierzamy nic zmieniać. Wprawdzie ta impreza stosunkowo niedługo gości w kalendarzu FIS, ale już potrafiła zdobyć wysoką markę. A może za wyczerpującą rywalizację na alpejskim wzniesieniu biegacze powinni być lepiej wynagradzani? - Staramy się, by nie było zbyt dużych różnic w wysokości premii w poszczególnych konkurencjach biegowych czy skokach. Triumfatorka Tour de Ski i zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni otrzymali porównywalne premie. W tym roku po raz pierwszy Puchar Świata zagości w Szklarskiej Porębie, ale ekstremalnie trudny podbieg na Szrenicę będzie miał charakter imprezy pokazowej. Czy można się spodziewać, że stanie się drugim Alpe Cermis? - Tour de Ski, choć cieszy się uznaniem, jest imprezą dość młodą. Dlatego chcemy, żeby okrzepł, zyskał jeszcze większą markę. Nie planujemy na razie stwarzać dla niego żadnej konkurencji. Mam jednak nadzieję, że Szklarska Poręba również na stałe zagości w kalendarzu Pucharu Świata. Rozmawiał: Jerzy Jakobsche