Zgodnie z tradycją słynny wyścig zakończy się w niedzielę w Paryżu na Polach Elizejskich, ale będzie to etap "przyjaźni". Wszystko więc wskazuje, że triumfatora poznamy dzień wcześniej. Sytuacja przed 20. etapem jest niezwykle ciekawa. Andy ma 53 sekundy przewagi nad swoim bratem Frankiem i 57 sekund nad Australijczykiem Cadelem Evansem, uchodzącym za specjalistę od "czasówek". Wielu fachowców uważa właśnie Evansa za faworyta do końcowego triumfu. Dotychczasowy lider Francuz Thomas Voeckler poniósł na piątkowym etapie spore straty i obecnie traci do Luksemburczyka 2.10, co praktycznie przekreśla jego szanse. Podobnie jest w przypadku Hiszpana Alberto Contadora - ubiegłoroczny triumfator TdF jest szósty i traci do młodszego z braci Schlecków prawie cztery minuty (3.55). "Żółta koszulka doda mi skrzydeł. Po 20 dniach wyścigu jazda indywidualna na czas wygląda inaczej niż zazwyczaj" - podkreślił Andy Schleck, który podczas ubiegłorocznego Tour de France zajął ostatecznie drugie miejsce, nieznaczne ustępując Contadorowi. W sobotniej "czasówce" start pierwszego zawodnika (Włocha Fabio Sabatiniego) przewidziano na godz. 10.26. Lider, zgodnie z tradycją, wyruszy na trasę jako ostatni.