Chorwacki obrońca Vedran Corluka i honduraski pomocnik, Wilson Palacios poważnie się rozchorowali i ich występ w najbliższym meczu stoi pod znakiem zapytania. Tajemniczy wirus przywołał bolesne wspomnienia z 2006 roku. Wtedy to kilku piłkarzy "Kogutów" nagle zatruło się jedzeniem i nie mogło wystąpić w meczu ostatniej kolejki Premier League z West Hamem. W efekcie Tottenham uległ rywalom 1-2 i stracił szansę na czwarte miejsce w lidze oraz grę w Lidze Mistrzów. Menedżer Harry Redknapp wyjawił, że klub profilaktycznie zakazał piłkarzom korzystania z zadaszonych obiektów treningowych niedaleko Essex na wschodzie Londynu. "Corluka złapał wirus, Palacios też czuje się bardzo słabo. Kilku innych piłkarzy również zostało zainfekowanych. To rozprzestrzeniło się w naszej akademii. Tam pracuje 18 osób, trenują tam dzieci, więc doktor zakazał użytkowania tych obiektów przez jakiś czas" - przyznał Redknapp. "Wciąż jednak trenujemy normalnie. Mam nadzieję, że nikt inny nie zarazi się do czasu meczu. Ale to tylko nadzieja, bo patrząc na liczbę zarażonych widać, że wirus się rozprzestrzenia" - dodał menedżer "Kogutów". Oprócz dotkniętych wirusem, w Tottenhamie pod znakiem zapytania jest występ kilku innych piłkarzy. Aaron Lennon i Ledley King raczej nie znajdą się w meczowej kadrze, a Jermaine Defoe i Peter Crouch narzekają na drobne urazy.