"Po pierwsze: graliśmy pressingiem na całym boisku, a tak nie wolno, bo to samobójstwo. Taki Marek Saganowski biegał jak chart, zasuwał jak samochodzik od jednego rywala do drugiego i jak już miał bramkową sytuację, to się potknął. Dlaczego? Bo nie miał siły, bo już rękawami oddychał po półgodzinie gry! Po drugie: przepraszam, a z kim my graliśmy? Z Brazylią czy Portugalią? Chyba tak, bo w Erewaniu mieliśmy aż sześciu obrońców. Armenia w rankingach jest bardzo daleko i nie było sensu wystawiać dwóch defensywnych pomocników!" - podkreślił legendarny bramkarz "Orłów" Górskiego. "Beenhakker przefilozofował, ale może ten zimny prysznic z Ormianami sprowadzi jego i naszych piłkarzy na ziemię. W jednej reklamie trener wypowiada słowa: krok po kroku. Owszem w Armenii zrobił krok, ale do tyłu" - stwierdził. "Niestety, zawiódł Artur Boruc, który popełnił kardynalny błąd taktyczny. Ustawił do muru sześciu zawodników. Tak nie można! Przez to nie widział piłki. Gdyby ustawił czterech, miałby czas na reakcję i piłkę złapałby zębami!" - dodał Jan Tomaszewski.