Dotychczas biało-czerwoni okres świąteczno-noworoczny spędzali w którymś z krajowych ośrodków. Obecnie jednak próżno szukać tu śniegu i dlatego już 27 grudnia polscy biathloniści udadzą się do Ramsau na krótkie zgrupowanie. Do kraju, po pierwszej części sezonu, powrócili dopiero przedwczoraj. Jednak nawet teraz Sikora nie może sobie pozwolić na pełny luz. - Przed świętami trzeba się jeszcze poruszać. Niestety, z powodu braku śniegu ograniczy się to do biegu na nartorolkach - opowiada Tomasz. - No i będę bardzo uważał na to, co jem. Młodszy zawodnik może bardzo szybko stracić kilogramy, a w moim wieku wagi trzeba już pilnować, bo potem strasznie ciężko jest ją zgubić. Okres przedświąteczny to dla Sikory raczej czas przyjemności niż obowiązków. - Nie wiem, czy żona miałaby ze mnie dużo pociechy przy pracach świątecznych. Nie posiadłem wybitnych umiejętności kulinarnych - śmieje się wicemistrz olimpijski z Turynu. - Ale choinkę ubiorę, oczywiście razem z dziećmi. Rozchwytywany Udany rok sprawił, że Sikora, kiedy tylko wraca do kraju, ma dla swoich najbliższych jeszcze mniej czasu niż kiedyś. Za każdym razem upominają się bowiem o niego media oraz biznesowi partnerzy. - Nawet nie miałem jeszcze czasu na kupno prezentów - przyznaje Tomasz, który tegorocznego Sylwestra spędzi w sposób inny niż zwykle. - Do tej pory zawsze na ten jeden dzień wracałem do domu, teraz nie będzie takiej możliwości. Zatem to nie ja będę jechał do żony, a żona pojedzie ze mną do Austrii. Później ona uda się z powrotem do kraju, a ja prosto do Oberhofu na kolejny Puchar Świata - opowiada biathlonista Dynamitu Chorzów. O olbrzymich możliwościach Sikory mówiło się od kilkunastu lat. Jednak dopiero w mijającym roku 33-letni zawodnik ustabilizował formę na wysokim poziomie, co zaowocowało 4. miejscem w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata i zdobyciem małej "Kryształową Kuli" za zwycięstwo w klasyfikacji sprinterów. Pasmo sukcesów rozpoczęło się od tego najbardziej spektakularnego - wicemistrzostwa olimpijskiego w biegu masowym, kończącym biathlonowe zmagania podczas igrzysk w Turynie. Partner i zawodnik Duża w tym zasługa trenera Romana Bondaruka. - Jestem dla niego przede wszystkim zawodnikiem, ale także w jakimś stopniu partnerem - opisuje swoje relacje ze szkoleniowcem. - Przez te pięć lat były oczywiście momenty, w których następowała różnica zdań, ale zawsze łagodna. Wspólnie wyciągaliśmy wnioski, szybko dochodziliśmy do porozumienia. Zbliżający się rok także zapowiada się dla Sikory wyjątkowo. Wszystko ze względu na światowy czempionat we włoskiej Anterselvie. - Oczywiście, chcę jak najlepiej startować w zawodach Pucharu Świata, ale mistrzostwa są dla mnie wyjątkowe, bo właśnie tam, w 1995 roku, zaczęła się moja przygoda z wielkim biathlonem (zdobył mistrzostwo świata w biegu indywidualnym - przyp. red.) - kończy Sikora. - Nie nastawiam się na żaden konkretny dystans, a na wszystkie biegi po kolei. I liczę, że podobnie jak na igrzyskach olimpijskich, któryś z nich "wypali". Bartosz Król LICZBY TOMASZA SIKORY 1 - to miejsce zajął w klasyfikacji sprintu 2005/06 i jako pierwszy polski biathlonista w historii wywalczył małą "Kryształową Kulę" 2 - tyle medali mistrzostw świata ma w dorobku (złoty i srebrny); tyle razy zwyciężał też w zawodach PŚ 4 - w tylu igrzyskach olimpijskich uczestniczył (począwszy od Lillehammer w 1994 roku) 12 - tyle razy stawał na podium Pucharu Świata 15 - tyle par nart wozi średnio ze sobą na każde zawody. - To wcale nie tak dużo, niektórzy mają nawet po sześćdziesiąt par mówi 19 - tyle naboi posłał w tarczę podczas biegu masowego na 15 km na igrzyskach w Turynie, gdy wywalczył srebrny medal (gdyby trafił też ostatni, miałby "złoto") 23 - takie miejsce zajmuje aktualnie w klasyfikacji generalnej PŚ 33 - tyle lat skończy 21 grudnia pochodzący z Wodzisławia Śl. zawodnik. 182 - tyle centymetrów mierzy 6700 - tyle kilometrów przebiegł w ciągu ubiegłego roku 33 250 - tyle euro zarobił w ubiegłym sezonie