Nasz najlepszy i bardzo obiecujący 24-letni kulomiot kilka dni po starcie nadal uważa, że nie wystartował w Helsinkach tak, jak tego oczekiwał. - Minęło już kilka dni od startu. Przeszła Ci już złość z powodu braku awansu do wąskiego finału? - Złość już na pewno przeszła. Pozostała gorycz i niedosyt. To jest już historia i nie da się tego zmienić. Trzeba pomyśleć nad kolejnymi startami. - Jakie wnioski wyciągnąłeś ze startu w Helsinkach. Są jakieś plusy? - Oczywiście, że są. Główna nauka jest taka, że trzeba iść na całość, by osiągnąć dobry wynik. Tego u mnie niestety zabrakło. Zagrałem zbyt asekuracyjnie i to nie wyszło. - Jak długo zostajesz w Helsinkach. - Będę na mistrzostwach do końca i mam nadzieję, że zobaczę jakieś medale w wykonaniu biało-czerwonych. - Jakie widzisz perspektywy dla swoich kolegów i koleżanek z kadry? - Dobre, tylko pogoda trochę wszystkim psuje szyki. W konkurencjach technicznych może trochę namieszać. - Zawodnicy specjalizujący się w rzutach trzymają się razem, muszę Cię więc spytać o szansę Kamili Skolimowskiej. - Kamila spokojnie awansowała do finału, ale tam będzie trudno. Widziałem dwie jej najgroźniejsze rywalki Tatianę Łysenko i Yipsi Moreno. Na pewno trzeba będzie rzucić bardzo daleko. Może być nawet rekord świata. <a href="http://helsinki.interia.pl/czat?cid=1469">Zobacz relację z czata z Tomaszem Majewskim</a> Rozmawiał w Helsinkach Witold Cebulewski