32-letni napastnik Barcy dogadał się z klubem z Major League Soccer i będzie występował na amerykańskich boiskach już od lata tego roku. Decyzję o odejściu pomogły mu podjąć kłopoty z wywalczeniem sobie stałego miejsca w składzie Barcelony. Na 20 występów w obecnym sezonie, zaledwie pięć zaliczył w pełnym wymiarze czasowym. Do tego nie strzelał zbyt wielu goli. Zaledwie cztery trafienia do mizerny wynik przy dorobku Lionella Messiego, Zlatana Ibrahimovicia, a nawet Pedro Rodrigueza, czy Bojana Krkicia. Więcej goli na swoim koncie ma nawet pomocnik - Seidou Keita. Przypomnijmy, że w czasach gry w Arsenalu, skąd trafił do Barcelony, Henry był superstrzelcem. Dla "Kanonierów" zdobył 174 gole w 254 występach. Dużo gorzej szło mu w stolicy Katalonii, gdzie zagrał jedynie 78 razy, trafiając 35 razy do siatki przeciwnika. Debiut Henry'ego na boiskach MLS ma nastąpić już w Lipcu. Francuz za partnera w formacji ataku będzie miał Kolumbijczyka, Juana Pablo Angela, byłego gracza m.in. River Plate i Aston Villi.