Trener Polonii wiedział, że fatalna nawierzchnia boiska w Poznaniu uniemożliwi dokładną grę piłką. Jego podopieczni czekali więc na lechitów na swojej połowie, a zrywali się tylko wtedy, gdy piłka trafiała do jednego ze stoperów Lecha lub bramkarza. - Trudno w takich warunkach grać otwarty futbol. W pierwszej połowie mieliśmy problemy z przechwytywaniem piłek, bo Bruno i Mierzejewski grali za szeroko. W drugiej graliśmy już lepiej - oceniał Bos. - Zdobyliśmy szczęśliwego gola, to podobna sytuacja do tej z meczu Lecha z Bragą. Wtedy Lech wygrał, teraz my - dodał. Po stracie gola poznaniacy starali się za wszelką cenę wyrównać, ale nie mieli pomysłu na rozegranie akcji. - Bardziej graliśmy sercem niż głową - mówił trener Lecha Jose Mari Bakero. - Lech w ostatnich 20 minutach przeważał, ale nie mieliśmy problemów z tymi wysokimi zagraniami - przyznał Bos. Obaj szkoleniowcy zgodnie przyznali, że mecz był brzydki - głównie z powodu stanu boiska. - Tylko pierwsze 20 minut było w miarę szybkie, później były faule i przerwy. Szkoda tej bramki, bo normalnie mecz zakończyłby się remisem, a tak to przegraliśmy - powiedział Hiszpan i zapowiedział, że wyciągnie wnioski z tej porażki. - Gratuluję Polonii wygranej, ale dostali nagrodę, na którą nie zasługiwali. Pewne rzeczy musimy poprawić, nie będziemy szukali wymówek. Teraz mamy mecz w Lidze Europejskiej, później ligowy. W tym czasie trzeba zrobić wszystko, by przejść Polonię w rewanżu - stwierdził Bakero, którego zdaniem Lech kontrolował przebieg gry aż do straty gola.