Obrońca Gary Neville skrytykował stan murawy w okolicach "wapna". "David Beckham miał problemy z ustawieniem piłki i przestrzelił. Podobnie Rui Costa i John Terry, ale on miał szczęście i trafił do siatki" - powiedział Neville. Podobnie wypowiedział się Eriksson, przypominając, że już wcześniej narzekał na punkty rzutów karnych na Estadio Da Luz i złożył nawet w tej sprawie skargę. "Osobiście złożyłem skargę do UEFA w sprawie punktu rzutu karnego po meczu z Francuzami. Wczoraj (w czwartek) także ją złożyliśmy" - powiedział Eriksson. Podczas konkursu karnych, który miał wyłonić pierwszego półfinalistę Euro-2004, niemal wszyscy piłkarze Portugalii i Anglii kopali murawę wokół punktu, długo ustawiali piłkę, poprawiali ją, próbowali nawet wykonywać jedenastkę z miejsca obok punktu. David Beckham, który jako pierwszy przystąpił do konkursu, posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Ten sam zawodnik nie wykorzystał karnego w meczu grupowym z Francją, który rozegrano 13 czerwca również na Stadionie Światła. Anglik strzelał jednak z drugiej strony boiska. "Powinniśmy rozstrzygnąć losy meczu przed serią rzutów karnych, które są loterią i wiele zależy od uśmiechu fortuny. Nie zmienia to faktu, że było to wspaniałe widowisko. Niestety, to my musimy się pożegnać z Euro 2004. Jesteśmy smutni z tego powodu, jak pewnie wszyscy w Anglii"" - dodał Neville. "Nie obroniłem, żadnego z siedmiu rzutów karnych. To nie jest powód do dumy" - przyznał samokrytycznie angielski bramkarz David James. "Najbardziej rozgoryczeni jesteśmy faktem nie uznania przez Ursa Meiera bramki zdobytej przez Sola Campbella w 89 min. Gol został strzelony prawidłowo. Wygralibyśmy wtedy 2:1 i to my cieszylibyśmy się z awansu do półfinału" - dodał James. Obrońca Chelsea Londyn, John Terry broni Davida Beckhama i Dariusa Vassella, którzy nie trafili do siatki z jedenastu metrów. "W takim momencie, kiedy ważą się losy spotkania nerwy odgrywają dużą rolę. Nie można obwiniać Davida i Dariusa ani nikogo innego. Na porażkę złożyło się wiele czynników" - stwierdził Terry.